Wczoraj zakończył się nabór do wrocławskich przedszkoli. W wyniku tzw. dobrej zmiany, jaką funduje nam rząd PiS, dla sporej części trzylatków i ich rodziców tegoroczna raczej nie zakończy się happy endem. Nagłe i nieprzemyślane zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków sprawiło, że duża część z najstarszych roczników pozostanie w placówkach o rok dłużej, blokując tym samym miejsca najmłodszym. Rodzice, którzy jeszcze kilka miesięcy temu byli przekonani, że bez najmniejszego problemu dla ich pociech znajdą się miejsca w przedszkolach, minionej jesieni zostali niemile zaskoczeni. Nikt dokładnie nie wie, ile wrocławskich rodzin przeżywa z tego powodu dramat (wg szacunków UM we wrocławskich przedszkolach zabraknie w tym roku miejsc dla 3 tys. trzylatków), ile matek i ojców będzie musiało zrezygnować z pracy albo znaleźć w domowym budżecie dodatkowy tysiąc złotych, by zapewnić dziecku prywatną opiekę. To skandal, który sprawia, że „polityka prorodzinna” w ustach rządzących raz kolejny brzmi jak cyniczny żart.

[Grafika: W tle zdjęcie płacącego dziecka (fot. Miika Silfverberg, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike). Napis: "Dobra zmiana? Nie dla 3 tysięcy przedszkolaków. Wg szacunków Departamentu Edukacji UM we Wrocławiu dla tylu trzylatków zabraknie miejsc we wrocławskich przedszkolach. Wszystko za sprawą reformy edukacyjnej Prawa i Sprawiedliwości."]


Źródło
Opublikowano: 2016-03-22 16:26:35