Politycy PiS – jeszcze jako opozycja parlamentarna – zarzucali rządzącej koalicji PO-PSL kolesiostwo i tworzenie „układów”. Dowodzić ich istnienia miało obsadzanie spółek państwowych czy publicznych mediów osobami powiązanymi z ówczesną władzą. Gdy jednak wygrało wybory, podobne praktyki z dnia na dzień przestały być karygodne. Co więcej, to na co Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe potrzebowały kilku lat, partii Jarosława Kaczyńskiego zajęło raptem kilka miesięcy. W tym czasie PiS wprowadził do państwowych firm i spółek kilkaset osób blisko powiązanych z partią. Co gorsza, spora część nowo przyjętych osób nie ma wymaganych na takich stanowiskach kompetencji.

Najnowszym przykładem takiego prowadzenia polityki kadrowej jest przypadek nieznanego szerzej Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych z Wrocławia. Założony zaledwie w sierpniu 2015 r. przez znajomych obecnego ministra Dawida Jackiewicza, DISE nie zdążył praktycznie zaistnieć jako placówka badawcza czy ekspercka, ale i tak posłużył rządzącym za zaplecze kadrowe. Właśnie spośród pracowników Instytutu zrekrutowano nowego prezesa Tauronu i jednocześnie członka rady nadzorczej Orlenu, a także członków rad nadzorczych Totalizatora Sportowego, spółki Europol Gaz, PGE, PGNiG czy PZU.

Trzeba przyznać, że jak na placówkę mieszczącą się w jednej piwnicy, DISE jest prawdziwą kuźnią talentów i trampoliną do błyskawicznych karier.


Źródło
Opublikowano: 2016-05-30 20:33:01