Odbudować społeczeństwo

Piotr Ikonowicz:

Odbudować społeczeństwo
Walka z systemem polega na budowaniu trwałych więzi między ludźmi. System polega na niszczeniu tych więzi. Na przekształcaniu tkanki społecznej w bezładną masę konsumentów, dłużników, siły roboczej, konkurujących ze sobą i obcych sobie nawzajem jednostek. Jednak sama walka z kapitalizmem może być spoiwem łączącym ludzi, gdyż jest to cel negatywny, nie daje nadziei tylko możliwość wyładowania emocji. Potrzebna jest wizja takiego społecznego modelu, który usunie główne źródło cierpienia, samotność, poczucie wyobcowania, strach. Ilekroć robimy coś bezinteresownie dla drugiego człowieka wkładamy kij w szprychy maszynki do niszczenia ludzi jaką jest panujący ustrój. Takie działania przywracają nam wiarę w bliźniego i w sens współpracy. Dlatego wiadomościami o takich altruistycznych działaniach powinniśmy się dzielić jak największym skarbem i upowszechniać je w sieci, w rozmowach, w mediach.
Nad społeczeństwem jednostek konkurujących zawzięcie z całym otoczeniem o coraz oszczędniej rzucane resztki ze stołu możnych, łatwo jest panować. Za każdym razem kiedy jakaś grupa zawodowa, region, społeczność lokalna upomni się o należny jej zwykle, ale przyznawany, udział w podziale wypracowanego przez społeczeństwo dochodu, wystarczy napuścić na nią pozostałych wyposzczonych ludzi, aby udowodnić, że emeryci, rolnicy, górnicy czy bezrobotni to banda roszczeniowych darmozjadów, która usiłuje wyszarpać dla siebie więcej niż im się należy. W rezultacie lwia część dochodu i majątku narodowego przypada w udziale coraz węższej elicie władzy i pieniądza. Ponieważ to oni kontrolują media i przebieg debaty publicznej, ich o „roszczeniowość” nikt nie oskarża.
Kiedy rada miejska i burmistrz postanawiają wydać zgodę na budowę supermarketu w waszym mieście, mówią, że to dla dobra konsumentów, bo mieszkańcy chcą taniej kupować. Nikt wtedy zważa na protesty miejscowych sklepikarzy, uznając, że ich czas już minął, bo są nie nowocześni. Kiedy pracownikom tych supermarketów obniża się pensje, wydłuża czas pracy i odbiera większość pracowniczych uprawnień poprzez niekorzystne umowy o pracę, mówi się konsumentom, że dzięki temu kupią towary jeszcze taniej. Kiedy upada miejscowa piekarnia bo kilogram pieczywa supermarkecie jest tańszy od kilograma mąki na rynku, to też dla dobra, zwłaszcza najuboższych, dla których cena chleba ma duże znaczenie. Kiedy upada producent konserw zmuszony dostarczyć do sieci dużych sklepów towar po zaniżonej cenie i jeszcze udzielić korporacji handlowej dwumiesięcznego kredytu kupieckiego (odroczona płatność), nikt nie protestuje, bo korporacja może sprowadzić taki sam, albo prawie taki sam produkt, z któregoś z krajów gdzie za pracę płaci się jeszcze mniej. Po to by korporacja zechciała przybyć do nas i siać spustoszenie zwalnia się ją z podatków, które zmuszeni są płacić lokalni kupcy. Wszystko to dla dobra konsumenta.
Tutaj już tylko napuszcza się „jednych na drugich”. Ale napuszcza się człowieka na siebie samego. Kiedy nam bowiem wmówią, że jesteśmy przede wszystkim konsumentami, możemy zapomnieć, że aby konsumować nawet po niskich cenach, musimy gdzieś pracować i jakoś zarabiać. Tymczasem wywołany zalewem handlowych korporacji upadek lokalnego handlu, upowszechnienie głodowych płac, kłopoty producentów dostarczających swe towary do sieci supermarketów, sprawiają, że zamiast po tanie produkty do Biedronki czy TESCO, coraz więcej ludzi jest zmuszonych ustawiać się w kolejce po darmowa zupę. A inni robią zakupy nie zapełniające nawet dna koszyka.
Produkty te są tanie, ale coraz bardziej liche., bo jak fama niesie produkcja dla Biedronki w wielu wytwórniach spożywczych toczy się w wydzielonym czasie, kiedy dramatycznemu obniżeniu ulega jakość na rzecz ilości i taniości. Firma żąda większych opakowań po niższej cenie i bardzo się interesuje jakością zawartości.
A wystarczyłoby w odpowiednim czasie wykazać solidarność z pracownikami, kupcami i producentami, aby wydał zgody na lokalizacje kolejnej sieciówki wykazując troskę o dobro ogółu. Znam w Europie takie samorządy, które nigdy nie wydały zgody i zwykle żyje się tam lepiej niż gdzie indziej. Pamiętajmy o tym kiedy będziemy wybierać radnych. Bo wbrew pozorom, bardzo wiele od nas jeszcze zależy.

Źródło
Opublikowano: 2016-07-29 08:50:35