Nasz sztandar płynie ponad trony

Piotr Ikonowicz:

Nasz sztandar płynie ponad trony

Krysia handluje warzywem na Smoczej róg Nowolipek. Teraz zima i się nudzi więc zapisała się na Uniwersytet III Wieku w Markach. Ona i jej trzy córki należą do Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Pomału robi się jak w PPS, ludzie należą do Partii całymi rodzinami. Otrzymałem zaproszenie i spotkałem się z grupą osób w wieku seniorskim, które chciały posłuchać tego co mam do powiedzenia. Teraz jest panika, bo Marki PiS-wskiej reformie mają wejść w skład wielkiej Warszawy. A przecież Warszawa Podmiejska jest raczej konserwatywna niż postępowa, o lewicowości nie wspominając. Ja jednak przez ponad godzinę wyjaśniałem tym ludziom demokratyczny socjalizm, nasze metody działania i cele, a oni zamiast wyzwać mnie od antychrystów, okrzyknęli mnie Jezusem. Nie jest więc może z tym naszym podmiejskim ludem tak źle.
Pod Miau Caffé gdzie dzieje się taka krzywda załodze, że wszyscy się zwolnili, była pikieta. Pracodawczyni nie zapłaciła ani grosza składek, nie podpisała umów i w ogóle traktowała ludzi jak tanią siłę roboczą. Przyszliśmy tam więc w dwadzieścia czerwonych sztandarów, bo wszędzie przychodzimy z naszymi partyjnymi flagami. Pora nie była dogodna, bo to południe, ludzie w robocie. Dlatego zaprosiliśmy osoby, które korzystają z naszej pomocy, lokatorów, dłużników. Żadna z tych osób nie miała problemu z wzięciem do ręki czerwonej flagi. Przyjechała policja i zwróciła uwagę, że tarasujemy wejście do lokalu, potencjalnym klientom. Odpowiedzieliśmy, że przejście jest, nie gorsze niż mieli posłowie opozycji do Sali Kolumnowej, w której uchwalano budżet. Odczepili się.
Kilka dni później wzięliśmy udział w upamiętnieniu Proletariatczyków straconych na stokach warszawskiej Cytadeli. Najpierw niemiłosiernie fałszowaliśmy Międzynarodówkę. Potem chór rewolucyjny coś zaśpiewał, a dziewczyna z Partii Razem oznajmiła „odważnie”, że miała pradziadka w Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej i że wcale się go nie wstydzi. My, czerwoni poczuliśmy się głupio. Jak to nie wstydzi? Trzeba było wyjaśnić, że walka trwa i że przyszliśmy tu obiecać, że tej walki nie porzucimy, tak jak naszych czerwonych sztandarów.
Jest taki pogląd, że socjalizm jest passé. Do lamusa odłożyć też należy czerwony sztandar i klasową analizę stosunków społecznych. Kiedy już to wszystko odrzucimy będziemy mogli się skutecznie, na poważnie zająć się „korektą kapitalizmu”. Kto tego nie zrobi, ten wyląduje na śmietniku historii wraz z Berią i Stalinem. Tymczasem Piotr Ciszewski, anarchizujący socjalista niestrudzenie prowadzi naszą czerwoną i czarno-czerwoną politykę historyczną. I ma rację. To dzięki niemu spotkaliśmy się na Cytadeli. Bo to historia wspaniała, którą trzeba wciąż na nowo opowiadać podnosząc głowy dumnie zamiast dawać się nacjonalistom zapędzać do kąta. W każdym kiosku jest pełno historycznych zeszytów opowiadających prawicową, spaczoną wersję historii. Stęskniona za szlachetnymi wzorcami młodzież masowo ten chłam kupuje marząc o swojej walce i własnym bohaterstwie. A przecież nie da się uczciwie opowiedzieć drogi do Niepodległości bez Rewolucji 1905 roku, bez strajków, i akcji OB. PPS. To ruch robotniczy, a nie endenckie spiski zapewniły Polsce odrodzenie w 1918 roku. To bunt przeciwko „prałatom, magnatom i fabrykantom, których nazwiska nadaje się teraz ulicom w Łodzi, kiedy nie ma już fabryk, stworzył siłę, która niestrudzenie parła ku Polsce szklanych domów, idealizowanej, suwerennej.
Bo Polska nie była tylko marzeniem szlacheckich dworów Mickiewicza, była mitem wyzwolenia społecznego, w którym jarzmo narodowe i społeczne przypisywano obcym w nadziei, że Polska taka nie będzie. Niestety była. II Rzeczpospolita strzelała do zbuntowanych chłopów i robotników, a Trzecia wysłała ludzi pracy na umowy śmieciowe takie jak w Caffe Miau.
Jeżeli lewica ma się odrodzić, to nie przez szukanie nowych barw i nowej tożsamości, ale poprzez odwołanie się do ludzi, którzy potajemnie przekraczali Pireneje by stoczyć pierwszą walną bitwę z faszyzmem. Nie wystarczy nie wstydzić się pradziadka z PPS-u. Trzeba go wziąć na sztandary.
To, że klasa średnia również cierpi z powodu panującego systemu sprawiło, że powstała lewica klasy średniej, Partia Razem. Z czego można się tylko cieszyć i trzymać kciuki. Jednak o zmianie systemu, o pokonaniu narodowego kapitalizmu PiS-u można będzie myśleć gdy dotrzemy do 16 milionów ludzi pracy, z których większość głosuje dziś na Prawo i Sprawiedliwość. Tę walkę o dusz prowadzimy już od kilku lat. Na stokach cytadeli, blokadach eksmisji,pod Caffé Miau i w Uniwersytecie III Wieku w podwarszawskich Markach.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-02-09 08:22:42