Nasz Matrix

Piotr Ikonowicz:

Nasz Matrix

Bogaci rządzą biednymi w taki sposób żeby mogli jeszcze bardziej bogacić się ich kosztem. Nauczyli się oni wyciągać pieniądze od pozostałej części społeczeństwa w sposób dla niej prawie niezauważalny i na tym właśnie polega ich prawdziwa innowacyjność. Jednym z filarów kapitalizmu jest zdolność przekonywania ogółu, że różnice ekonomiczne, rosnące do absurdalnych rozmiarów rozwarstwienie znajduje racjonale i moralne uzasadnienie, tymczasem te rosnące dysproporcje są skutkiem działania sił politycznych, a tylko ekonomicznych. Coraz częściej ci na górze, zamiast tworzyć nowe bogactwo zabierają je innym. jak w procesie prywatyzacji i reprywatyzacji. To gra o sumie ujemnej, bo grabiąc współobywateli zarabiają mniej niż wszyscy razem tracimy.
Żeby biedni mogli odzyskać kontrole nad państwem, musza przegłosować bogatych. A ci niestety objęli władze nad ich umysłami. Jednym z podstawowych narzędzi dominacji są media. A szczególnie reklamy. One zmuszają do bezsensownych zakupów, które wpędzają zwykłych ludzi w pułapkę zadłużenia. W tym procesie niezwykle ważna role odgrywają banki oferując niekorzystne kredyty, wciskając wysoko oprocentowane karty kredytowe ludziom niezamożnym. Wychodzą one z założenia, że wprawdzie ubogi posiada niewiele, ale ich liczba jest duża, że jeżeli każdemu coś się zabierze, zrobi się z tego ogromna suma.
Człowiek obciążony kredytami jest kimś w rodzaju niewolnika. Nabywanie i posiadanie rzeczy ma stanowić rekompensatę emocjonalną za wydłużony czas pracy i słabnące więzi międzyludzkie.
To przypadek, że reklamy kładą nacisk na indywidualne spełnianie zachcianek, podkreślając to bezwstydnie egoistycznymi frazami gdzie na czoło wysuwa się pojęcie „ja” i „moje”. Ludzie skoncentrowani na sobie, pozbawieni więzi z rodziną, sąsiadami, kolegami z pracy staja się bezbronni wobec machiny wyciskającej z nich soki życiowe.
Obok konsumpcji, nieustających zakupów, namawia się ludzi by ustawali w biegu, bez chwili refleksji. Bohater nowych wspaniałych czasów to człowiek pędzący, nieustannie pracujący, goniący za pieniędzmi i przyjemnością, bez chwili na rozmowę i zastanowienie. Reklamy krzyczą, nie zatrzymuj się, nawet, jeśli jesteś chory, weź lek usuwający objawy choroby i działaj dalej. Mój przyjaciel, aktor, poszedł za ta radą. Zamiast wyleżeć grypę, brał leki typu „max” i zmarł na zawał.
Odbudowanie społeczeństwa, wiążących ludzi więzi wymaga przeciwstawienia narracji telewizyjnej wiedzy i wartości, które są osiągalne tylko przy bezpośrednich kontaktach, rozmowie, dyskusjach, lektorze. Musimy, więc odzyskać czas dla siebie i dla siebie nawzajem. To czas dla korporacji stracony. Bo wtedy na ogół niczego kupujemy.
Większość filmów fabularnych traktuje o przemocy. W tym, co oglądamy jest jej nieporównanie więcej nisz w naszym codziennym życiu. Służy to podtrzymywaniu niepokoju, uległości wobec władzy, która jawi się, jako jedyny gwarant bezpieczeństwa.
Państwo, które gwarantuje niczego: pracy, godnej płacy, leczenia, przyzwoitej edukacji ani dachu nad głową, strawią policjanta na każdym rogu. Nazywamy to sekuratyzmem, który sprawia, że godzimy się z coraz większą kontrolą nad naszym życiem, coraz więcej obecności i władzy służb specjalnych, wszechobecny monitoring, budowę kolejnych murów, które maja nas bronić przed wyimaginowanymi zagrożeniami, a w istocie zamykają nas w więzieniu, gdzie władza jest klawiszem.
Ponieważ nierówny podział wspólnie wytworzonego dochodu i bogactwa jest coraz bardziej rażący i trudniejszy do obrony, trzeba skonstruować obraz wroga, na którego będzie można zrzucić winę za zbyt duże obciążenie pracą, za brak pieniędzy, niezapłacone rachunki, wyzysk, frustrację, poczucie wyobcowania i osamotnienia. W Wielkiej Brytanii imigranci zarobkowi są wszystkiemu winni. Stąd Brexit. Jednocząc się w swej niechęci do obcych, Brytyjczycy zapominają o chciwości klasy rządzącej wywodzącej się z miejscowych elit.
W Polsce widać to jak na dłoni, bo mimo, ze do nas z Afryki i Bliskiego Wschodu dotarli, a już ci, którzy nie przybyli, których nikt na oczy nie oglądał zostali znienawidzeni. Tymczasem nikt nie promuje niechęci do imigrantów zarobkowych z Ukrainy. Bo o tym, kogo lubimy decyduje władza wysługująca się bogatym. A ci potrzebuj ą taniej siły roboczej ze Wschodu.
Egoizm indywidualny przekłada się na egoizm zbiorowy – nacjonalizm. Obowiązuje hasło „Wszystko dla nas (Polaków), nic dla nich (obcych)”. To hasło dało władzę Donaldowi Trumpowi. Ludzie skłóceni i napuszczani na siebie nawzajem z powodu różnicy ras, religii czy narodowości stają się bezbronnymi ofiarami kapitalistycznego wyzysku, którymi można do woli manipulować. A przecież naród to musi być stado baranów. To może być dynamiczny zespół ludzi i klas społecznych różnego pochodzenia etnicznego, ideologicznego lub religijnego o wspólnej tradycji politycznej walki o lepszy wspólny byt mieszkających na danym terytorium …przeciwko "własnym" jak i cudzym krwiopijcom bez czci i wiary.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-03-31 09:54:23