Obalić dyktaturę

Piotr Ikonowicz:


Obalić dyktaturę

Kiedy wzywamy do zmiany ustroju, do przemiany społecznej to nie kierujemy się tylko porywem serca, względami li tylko ideologicznymi, lecz koniecznością przetrwania naszej cywilizacji, ludzkości. Chodzi więc o działanie podyktowane instynktem samozachowawczym. Kiedy nie walczymy z kapitalizmem zachowujemy się jak człowiek, który widzi małe dziecko na torach i nie próbuje go ocalić przed nadjeżdżającym pociągiem. Słowem zmiana ustroju, powstrzymanie niszczycielskich sił wielkiego kapitału to nasz obowiązek względem samych siebie i przyszłych pokoleń.
Kiedy doszło już do tego, że 8 osób ma majątek równy temu co posiada połowa ludzkości, czas zastanowić się nad konsekwencjami tego stanu rzeczy. Po pierwsze, proces gromadzenia bogactw w rękach coraz mniej licznych wciąż trwa i nikt nie próbuje go zatrzymać. Po drugie, gromadzenie zasobów przez nielicznych powoduje, że pozostali, ci wyzuci z bogactwa tracą siłę nabywczą. Dochody z kapitału są większe niż dochody z pracy, a malejący popyt powoduje ograniczenie zatrudnienia. W rezultacie globalne załamanie gospodarcze jest tylko kwestią czasu.
Udział dochodów z pracy w dochodzie narodowym systematycznie maleje. W Polsce jest to niespełna jedna trzecia. Rosną natomiast dochody z kapitału. Malejący udział płac w dochodzie narodowym świadczy o coraz większym wyzysku, który jest jednym choć nie jedynym czynnikiem rozwarstwienia.
Powodem bogacenia się bogatych i biednienia całej reszty jest fakt, iż to bogaci dzierżą władzę w państwie. Każde prawo, każda regulacja mają określone konsekwencje w sferze podziału dochodu i bogactwa. A naszą gospodarkę rynkową kształtuje się tak, że działa ona na korzyść najbogatszych i ze szkodą dla wszystkich pozostałych. To wszystko jest wynikiem decyzji politycznych a nie jakichś mitycznych sił wolnego rynku.
Państwo, które jak pisał klasyk jest „komitetem wykonawczym interesów burżuazji”, wciąż robi korporacjom i bogaczom prezenty, za które płacimy my, społeczeństwo. Do nich należy system podatkowy, który wciąż obniża daniny płacone przez bogatych, przez firmy, obciążając coraz mocniej dochody rodzin, ceny podstawowych środków do życia (przewaga podatków pośrednich – VAT, akcyza – nad bezpośrednimi). Państwo chętnie dotuje np. banki, deweloperów czy choćby bardziej zamożne warstwy społeczne. Klasycznym przykładem jest tu system dopłat do kredytów hipotecznych, na których zyskują przedstawiciele klasy średniej, banki, deweloperzy, podczas gdy ludzie nie posiadający hipotecznej zdolności kredytowej od tego samego państwa nie dostają nic. Prezentem dla sektora bankowego była też rezygnacja z regulacji, która pozwoliłaby dłużnikom, którzy zaciągnęli kredyty we frankach szwajcarskich odzyskać część pieniędzy, które ich kosztem banki zarobiły na drastycznej zwyżce kursu. Państwo, które wiedziało o nadużyciach bakowych (klauzule abuzywne) powiedziało poszkodowanym: idźcie do sądu.
Nad sektorem finansowym nie ma żadnego nadzoru, gdyż instytucje do tego powołane są obsadzane przez ludzi ściśle powiązanych z tym sektorem. Wystarczy prześledzić jak z rad nadzorczych banków konkretne osoby przechodzą do Komisji Nadzoru Finansowego, albo jak członkowie KNF są potem w nagrodę za przymykanie oka na nadużycia banków zatrudniani w tychże bankach na bajecznie dobrze płatnych posadach. I tak jest prawie wszędzie, tak w Polsce jak i USA.
Kryzys kredytów finansowych w 2008 roku wybuchł w USA z powodu braku jakiejkolwiek kontroli nad tzw. derywatami czyli bardzo ryzykownymi i dość abstrakcyjnymi instrumentami finansowymi. Pisze o tym Joseph Stiglitz: „Jeden z zapisów najważniejszej ustawy deregulującej rynek instrumentów pochodnych określał, że żaden z organów regulacyjnych nie może w ten rynek ingerować, bez względu na niebezpieczeństwa, na jakie wystawia on gospodarkę, a w sytuacji bankructwa przyznawał także roszczeniom wynikającym z instrumentów pochodnych „pierwszeństwo” w stosunku do innych.”
Po każdym takim kryzysie, w którym ścisłe przestrzega się zasady prywatyzacji zysków i uspołecznienia strat, rośnie drastycznie rozwarstwienie majątkowe i dochodowe społeczeństw.
System już właściwie niczego nie udaje. Nikt nie ukrywa, że korporacje i multimilionerzy nami rządzą, a ta władza daje im nieograniczoną możliwość bogacenia się naszym kosztem. Instrumentem w ich rękach jest nie państwo, parlamenty, ale i policja oraz służby specjalne, które uwolnione po atakach z 11 września od jakiejkolwiek demokratycznej kontroli, w nieograniczony sposób inwigilują obywateli i ich organizacje. W ten sposób mogą uprzedzić i stłumić w zarodku każdą organizację, która kwestionuje władzę najbogatszych na resztą ludzkości.
Wielki Brat z książki Orwella nie ma już dawno wąsów Stalina. To bajecznie wynagradzany boss korporacyjny albo większościowy udziałowiec. Gotów w każdej chwili wydać władzom swego kraju polecenie zbombardowania jakiegoś państwa albo wciągnięcia na listę organizacji terrorystycznych jakiejś partii czy stowarzyszenia tylko dlatego, że zagrażają one jego interesom.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-04-27 10:52:22

pan Janek – człowiek przylegający

Łukasz Najder:

pan Janek – człowiek przylegający

"W ramach nigdy niekończącego się projektu przywracania polskiej kulturze tożsamościowego punktu ciężkości, premier Rzeczpospolitej świętuje osiemdziesiąte urodziny człowieka, którego biografię można określić jako nieprzerwaną, dostosowaną do czynników środowiskowych, mutację pomiędzy stanem śliskim i lepkim.

Pietrzak komponował antyzachodnie hymny (https://www.facebook.com/…/videos/vb.70…/10153987555316533/…), odbierał od władzy ludowej błyszczące odznaczenia, sprawnie wszedł w rolę drugorzędnego barda "Solidarności", a po 89 skończył jako wulgarny dziad, który benefisy w TVP Kultura i stałe podpięcie do kroplówki rządowych pieniędzy potrafi uczcić jedynie wzywaniem do "rozstrzelania" byłych prezydentów (http://polskaniepodlegla.pl/…/6773-jan-pietrzak-o-liscie-by…) i bluzgania na wyborców politycznych przeciwników (http://natemat.pl/187101,nie-wierze-ze-tvp-cos-takiego-poka…).

Prawica nie ma w tym kraju kultury i nic się nie zapowiada, żeby ją zaczęła tworzyć, dlatego z jednej strony tak wściekle broni resztek żałośnie imitowanej "instytucjonalizacji" w nawet najbardziej przegranych sprawach (jak dzisiejsza inba z odwołaniem Morawskiejgo z Teatru Polskiego we Wrocławiu), a z drugiej rozdyma do niebotycznych rozmiarów swoje własne "kulturalne autorytety", wciąż licząc, że Pietrzaka, Wildsteina czy Ziemkiewicza uda się państwowymi dotacjami spaść na tyle, że poza nimi nic już nie będzie widać i skutecznie zhegemonizują cały narodowy horyzont kulturowy. Z tych wszystkich zzombifikowanych gburów Pietrzak pozostaje być może najbardziej odrażający, stąd też – pudruje się go najintensywniej i najbardziej desperacko. Nawet przy udziale najwyższych władz państwowych".


Źródło
Opublikowano: 2017-04-26 23:11:50

Upamiętniono kolejarzy zastrzelonych przez endeckie władze

OZZ Inicjatywa Pracownicza:

Upamiętniono kolejarzy zastrzelonych przez endeckie władze

26 kwietnia delegacja Federacji Anarchistycznej Poznań oraz Międzyzakładowej Komisji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza upamiętniła symbolicznie wiązanką kwiatów cześć dziewięciu poznańskich kolejarzy zamordowanych 97 lat temu przez endeckie władze Poznania.

Po złożeniu wieńca rozdawane były ulotki informujące o tragedii z 1920 roku. To symboliczne działanie miało przypomnieć nie tylko o niewygodnej historii nacjonalizmu, ale również o manipulowaniu historią, czego coraz częściej dopuszcza się władza centralna oraz skrajna prawica.

Uczestnik wydarzenia skomentował: „Powiedzmy dziś głośno: kiedy nasi dziadkowie walczyli o godne życie, prawicowe endeckie władze Wielkopolski wysyłały policję, która otworzyła ogień do 3000 pokojowo protestujących pod poznańskim Zamkiem pracowników kolei. Kiedy dziś składamy hołd pracownikom, którzy zginęli, skrajna prawica wspierana przez rządowe autorytety uprawia politykę historyczną sankcjonującą autorytarne idee”.

Zamiast minuty ciszy całe życie w walce!

Czytaj więcej o masakrze kolejarzy w 1920 r.: Wspomnienia uczestnika – http://www.ozzip.pl/…/178-masakra-protestu-robotnikow-w-192…

„Ja wam mówię, że jak sami nie pójdziemy, jak nie pokażemy, że oni to garstka, a my siła, jak nie zagrozimy strajkiem i zatrzymaniem ruchu kolejowego, to jeszcze kilka miesięcy będą uprzejmie i patriotycznie odsyłać nasze delegacje od jednego dygnitarza do drugiego, aż żony i dzieci nasze wykitują z głodu. Idziemy pod Zamek, czy nie!? Mówił z taką mocą, tak trafił w to, co każdy z robotników ważył w swych myślach”.

26 kwietnia 1920 roku policja, polegającą prawicowym, endeckim rządom Wielkopolski, otworzyła ogień do ok. 3000 pokojowo protestujących pod poznańskim Zamkiem pracowników kolei. Robotnicy domagali się wypłaty należnych im „dodatków drożyźnianych”. Zginęło 9 demonstrantów, ponad 30 zostało rannych. Krwawa rozprawa z robotnikami miały być pokazem siły i przestrogą dla innych strajkujących. Władze obawiając się reakcji robotników Poznania, wprowadziły w mieście stan wyjątkowy, a policję na ulicach zastąpiło wojsko.

Protest jednak przyniósł efekt. 1 maja 1920 r. wypłacono należny pracownikom kolei dodatek. Nie udało się też skutecznie zastraszyć pracowników i pracownice, którzy do 1923 roku jeszcze wielokrotnie domagali się swoich praw występując przeciwko endeckiej polityce. Wielkopolska stała się sceną szczególnie zaciętych zmagań klasowych. Wielokrotnie prawicowy rząd rozpędzał tłumy za pomocą wojskowych szabel i kazał strzelać do uczestników manifestacji. Zwolennicy Dmowskiego, których dziś elity władzy traktują z estymą, mieli ręce zbroczone krwią.

Przypominając te wydarzenia chcemy zadać kłam jednostronności, z jaką przedstawia się wiele wydarzeń z historii Poznania i Wielkopolski. Do tych momentów należą m.in. wydarzenia z lat zaraz po I wojnie światowej, czy 1956 roku. Prawicowe elity, narzędziami politycznymi, narzucają swoją nacjonalistyczną i religijną interpretację historii i wykorzystują ją dla swojej legitymizacji. Trzeba się jawnie temu przeciwstawić, wskazując na prawdziwy przebieg wydarzeń oraz przypominając, że zbrodniczy charakter miały nie tylko rządy komunistyczne, ale także endeckie.


Źródło
Opublikowano: 2017-04-26 21:47:50

Maja Staśko: „Książka to nie jest karabin tylko kanapka”: Rozdzielczość Chleba i kolaboracja

Maja Staśko:

Legendarna krytyczka Maja Staśko napisała wielce skomplikowany materiał o tym, że ? jest smaczny, kiedy dzielimy się pajdą.

Maja Staśko: „Książka to nie jest karabin tylko kanapka”: Rozdzielczość Chleba i kolaboracja

„Ludzie uczą się powoli, że książka to nie jest karabin tylko kanapka. Trzeba dawać ją ziomkom”. Różnica jest mocna: karabin zabija i dzieli, a kanapka…

Źródło
Opublikowano: 2017-04-26 19:17:37

Beton z Ratusza, czyli nowy projekt ławek na Rynku. Jeśli macie wątpliwości, czy prezydent Wiśniewski ożywi centrum Opol

Beton z Ratusza, czyli nowy projekt ławek na Rynku. Jeśli macie wątpliwości, czy prezydent Wiśniewski ożywi centrum Opola, to polecam cytaty z dyskusji na jego profilu. Trudno w ogóle uwierzyć, że można tak pisać bez żenady. A jednak.

"Obecny projekt wprowadza więcej zieleni. A beton to hołd dla przemysłu cementowej, dzięki któremu Opole przez lata się bogaciło."

"- Panie Prezydencie, czy siedzenie na betonie będzie przyjemne z powodu przewodzenia zimna?

– Myślę, że chodzi tu nie o ciepło a szacunek dla tradycji i historii miasta"

"Mamy za to okazję uhonorować historię miasta w sposób bardzo nowatorski. Ps. Ten beton jest eko. Pochłania zanieczyszczenia z powietrza."

A już na poważnie: funkcjonalność w centrum miasta jest zawsze o wiele ważniejsza od estetycznej strony architektury. Opole to, zresztą, świetny przykład: mamy piękną starówkę, tylko niewielu chce się po niej poruszać. Wyłączenie ruchu samochodowego ze ścisłego centrum, zwolnienia z czynszów dla inicjatyw generujących ruch, być może wydział uniwersytetu na Rynku, planowanie przestrzeni uwzględniające subtelne wartości dotyczące tego, gdzie i jak ludzie chodzą, stoją, siadają. Inaczej miasta nie ożywimy.


Źródło
Opublikowano: 2017-04-26 17:13:10

Partia Razem: Kobiety są dyskryminowane na rynku pracy

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk:

Nierówność płac kobiet i mężczyzn, mobbing, nadużywanie umów śmieciowych oraz samozatrudnienia – to według Partii Razem tylko niektóre przejawy dyskryminacji kobiet na rynku pracy. Mogą Państwo przeczytać relację z konferencji prasowej, na której wspólnie z Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiłyśmy o fatalnej sytuacji nauczycielek, pielęgniarek, kobiet pracujących na śmieciówkach i samozatrudnionych.

Partia Razem: Kobiety są dyskryminowane na rynku pracy

Nierówność płac kobiet i mężczyzn, mobbing, nadużywanie umów śmieciowych oraz samozatrudnienia – to według Partii Razem tylko niektóre przejawy dyskryminacji kobiet na rynku pracy.

Źródło
Opublikowano: 2017-04-26 10:39:25

W miniony weekend Razemitki i razemici z województw podlaskiego, pomorskiego, k

W miniony weekend Razemitki i razemici z województw podlaskiego, pomorskiego, kujawsko-pomorskiego, mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego zdobywali wiedzę dotyczącą administracji, finansów, działania samorządu, mediów tradycyjnych i społecznościowych. Zapraszamy Was do obejrzenia pamiątkowych zdjęć z wydarzenia!

[Osiemnaście zdjęć przedstawiających członkinie i członków partii Razem podczas wewnętrznych szkoleń.]





Źródło
Opublikowano: 2017-04-25 19:54:04

Dwa lata Razem – razem – Przestrzeń Otwarta

Zachęcamy was do przeczytania pierwszego wpisu na naszym blogu w serwisie Przestrzeń Otwarta, w którym m.in. o początkach naszej partii, naszych zasadach, programie.

Kultywując cenną dla nas zasadę kolegialności, blog prowadzić będziemy kolegialnie, w kilkuosobowym zespole. Pojawiające się wpisy…

Więcej

Blog Razem będzie prowadzony zupełnie inaczej niż reszta blogosfery Przestrzeń Otwarta. Dlaczego? Przeczytacie o tym w pierwszy wpisie!
„Mimo dwóch lat nadal niektórym trudno zaakceptować, że Razem nie ma przewodniczącego. Jednoosobowego „wodza”, który rządzi i dzieli jak Jarosław Kaczyński PiS-em.”

Dwa lata Razem – razem – Przestrzeń Otwarta

Minęło już ponad dwa lata od czasu, gdy pewien fanpage postanowił stać się partią i wystartować w wyborach. 18 marca 2015 około południa na fanpage’u „Partia Razem” pojawił się pierwszy, dwu zdaniowy post: „Alternatywa dla rządów elit nie zbuduje się sama. Musimy stworzyć ją razem. Dołącz do nas!”  …

Źródło
Opublikowano: 2017-04-25 18:05:44

Captain Metaphysics and the Postmodern Peril

Komiks dla wąskiej grupy odbiorców, ale w punkt. Szczególnie puenta: – To be honest I didn’t really know what he was talking about – Yeah. Me neither. I’m sure it was bad though.

Captain Metaphysics and the Postmodern Peril

A philosophy webcomic about the inevitable anguish of living a brief life in an absurd world. Also Jokes

Źródło
Opublikowano: 2017-04-25 17:58:40

Trump, tak ale nie

Piotr Ikonowicz:


Trump, tak ale nie

Trump na szczycie NATO twierdził, że stosunki amerykańsko-rosyjskie nigdy przedtem nie były aż tak złe. Widocznie nie wie nic o kryzysie kubański, kiedy to Rosjanie rozmieścili na Kubie broń jądrową i świat znalazł się najbliżej III wojny światowej w dziejach. Zresztą kilka dni później zaprzeczył sobie twierdząc, że stosunki między obu krajami „jakoś się ułożą”.
Najpierw bano się, że Trump się skuma z Rosją w ramach wspólnej walki z terroryzmem. Nic podobnego nie nastąpiło. Mimo formalnego odprężenia w stosunkach dwustronnych Rosja jest wciąż postrzegana przez NATO, jako wróg, a nie sojusznik. A NATO to przecież instrument amerykańskiej polityki wojennej. Polityka zaciskania wokół Rosji „żelaznego pierścienia” wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego nie została zmieniona. Są tacy, którym się marzy, że Trump, podobnie jak wcześniej Reagan doprowadzi do upadku Rosji eskalując wyścig zbrojeń.
Tak się jednak nie stanie, bo ZSRR był praktycznie osamotniony, a władze na Kremlu traciły wszelkie poparcie, reżim moskiewski się sypał. Tymczasem teraz Włodzimierz Putin cieszy się wielkim poparciem zdecydowanej większości Rosjan, a Moskwa może liczyć na wsparcie Pekinu. W rozgrywce z Rosjanami Amerykanie muszą brać pod uwagę nowy układ sił na scenie światowej, na której nie są już jedyną i bezkonkurencyjną potęgą gospodarczą. To właśnie słabnąca pozycja gospodarcza USA sprawiła, że kraj ten coraz częściej sięga po agresję militarną, jako instrument polityki międzynarodowej.
Nie ma pewności czy nowy prezydent USA rozumie tę nową rzeczywistość, stąd owo miotanie się od wypowiedzi wojowniczych do pojednawczych. Na szczycie NATO powiedział to, co NATO-wscy generałowie chcieli usłyszeć. By zaraz potem uspokoić Rosjan wypowiedzią o skrajnie przeciwnej wymowie. Ale w amerykańskiej polityce od słów ważniejsze są czyny. Użycie nowej „super bomby” w walce z ISIS to była demonstracja siły, napinanie muskułów. Trump jakby chciał powiedzieć „mam taką wielką bombę, że nikt mi nie podskoczy”. I na ukrytych w jaskiniach fanatyków to być może było dość, ale na pewno nie na Rosję. Bo duża konwencjonalna bomba, którą Amerykanie w swoim szaleństwie nazwali pieszczotliwie „matką wszystkich bomb” ani trochę nie zmienia strategicznego układu sił.
W tle wypowiedzi o najgorszych w historii stosunkach amerykańsko-rosyjskich jest oskarżenie sojusznika Rosji, Syrii o użycie broni chemicznej przeciw cywilom. Jednak niezwłoczne totalne zbombardowanie miejsca, z którego tę broń wystrzelono praktycznie uniemożliwia ustalenie, kto za ten atak odpowiada. Jednocześnie warto pamiętać, że powodem ataku na Irak była broń masowego rażenia, której tam nie było. W obliczu niechybnego upadku Państwa Islamskiego, Baszar Assad byłby skończonym głupcem gdyby dostarczył Zachodowi takiego pretekstu do ataku na swój kraj. A tylko taki scenariusz może doprowadzić do konfrontacji między Moskwą i Waszyngtonem. Nie wydaje się to jednak prawdopodobne.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-04-25 15:40:01