Do związkowca, z którym zawodowo współpracuję, zadzwonił dziś Polsat. To dobrze, że zadzwonił, bo ratownicy medyczni będą wkrótce protestować i trzeba to nagłośnić, oraz słusznie, że będą protestować (ich gaża opiewa na zawrotne 1700 zł na rękę). Gorzej, że zaproszenie było na już.
– Ależ ja nie mogę na już, mam dyżur, jestem w karetce aktualnie i do wieczora nieustannie – odparł związkowiec oraz ratownik medyczny w jednym.
– Pan w pracy w karetce? Przecież jest pan związkowcem, tak? – zdziwił się dzwoniący z Polsatu.
(…)
Ostatnio często myślę, że nic już nie będzie z tego kraju, ale i tak i na szczęście wszyscy umrzemy.
Źródło
Opublikowano: 2017-05-22 19:20:09