Albo kiedy jestem w kinie i obok mnie siedzi para i w pewnym momencie ona do niego szepcze z jakimś pytaniem – że z pyta

Łukasz Najder:

Albo kiedy jestem w kinie i obok mnie siedzi para i w pewnym momencie ona do niego szepcze z jakimś pytaniem – że z pytaniem to poznałem intonacji – a on – również szeptem, ale takim przymilnym a la skruszony mąż czy telemarketer, któremu brakuje trzech klientów do wyrobienia planu – odpowiada, „dobrze”, i sięga po torbę, kładzie ją sobie na kolanach i odpina ekspres, co w napiętej ciszy seansu wybrzmiewa znienacka niczym apokaliptyczny pierd, najgorzej, że mechanizm się zacina i już po chwili dobiegają mnie odgłosy nerwowego szamotania, jedna próba, druga, trzecia, ale nic to daje, sezam rozwarty ledwie w 1/3, w dodatku wokół zaczynają się znaczące chrząknięcia, syki i gniewne profile zwracają się ku winowajcy, który zaburza transfer Sztuki między ekranem a mózgiem, więc on z lekka panikuje i pakuje łapę do środka, ale – skucha!, wydobywa foliówkę, a wydobywając doprowadza do eksplozji szelestu i niekontrolowanych rzutów adrenaliny u przejętych, zniesmaczonych widzów, chowa foliówkę, pakuje łapę raz jeszcze, znowu – skucha!, ponawia i nareszcie się udaje – torebka, niestety została wcześniej naruszona i jej górną połowę dość ściśle zrolowano, należy ją zatem teraz dopiero odrolować, a każdy odrolowany centymetr to siarczysty policzek wymierzony kulturze polskiej i światowej – to sygnał do wszczęcia zamieszek na sali kinowej i w Łodzi, zew chaosu – ale ostatecznie wszystko dobrze się kończy, ona podstawia dłoń jak pod studnię w skwarny, lipcowy dzień, on wyciska dorodną kroplę słodyczy z odrolowanej w mękach torebki – nie wiem, co to jest, może wyborny cukierek, może orzech laskowy w polewie, a może po prostu żelek-gigant – a potem szybciutko roluje na powrót torebkę, chowa ją do torby, zasuwa ekspres, umieszcza torbę między nogami i ociera pot z czoła, właściwie dyszy i dziękuje bogu, rodzicom i ludziom z całej ekipy, że się udało, ogromny sukces, kocham wszystkich. Gość dosłownie zaraz popłacze się ze szczęścia.

I wtedy ona do niego mówi:

– Wolałabym niebieski.

Źródło
Opublikowano: -07-19 11:05:28