Gdyby to kogoś interesowało, bo wydarzenia potoczyły się tak, że nie powstanie o tym tekst, a miał. Może pamiętacie taką

Gdyby to kogoś interesowało, bo wydarzenia potoczyły się tak, że powstanie o tym tekst, a miał. Może pamiętacie taką sprawę sprzed ponad tygodnia: w poznańskim Volkswagenie postanowiono założyć komórkę Inicjatywy Pracowniczej, bo stwierdzono, że istniejąca "Solidarność" jest związkiem mało ruchawym. W efekcie zwolniono trzech panów, którzy zadeklarowali chęć założenia owego związku, choć ten i tak powstał gromadząc ponoć 700 osób. W tej sprawie napisałam do centrali VW w Wolfsburgu i do niemieckiego związku zawodowego IG Metall, który tamże działa (a w Niemczech zrzesza ponad 2 mln członków_iń). Odpowiedź z Wolfsburga przyszła taka, że wypowiadać się będzie poznańska rzeczniczka prasowa, która powtórzyła po raz kolejny w niepodpisanym piśmie, że VW nie ma sobie nic do zarzucenia. A IG Metall? Odpisali – po 1,5 tygodnia, bo wcześniej "szef był w podróży służbowej" – że przyglądają się sprawie, ale nie będą zajmować w tej sprawie stanowiska. I proszą o zrozumienie. No cóż, próbowałam. Bardzo zazdroszczę kolegom i koleżankom, którzy pracowali jeszcze w czasach, kiedy dziennikarz mógł jeszcze z kimś podyskutować, z ministrem, policjantem, kadrową w firmie. Ja niestety pracuję w czasach, w których moje stanowisko mogłoby się nazywać w gruncie rzeczy "specjalistka ds. mnożenia niepotrzebnych maili i opracowywania informacji prasowych firm".

Źródło
Opublikowano: 2017-08-22 12:55:07