W tym tygodniu w konkurencji na „najbardziej zadufanego w sobie i całkowicie niepojmującego problemów współczesnego świa

W tym tygodniu w konkurencji na „najbardziej zadufanego w sobie i całkowicie niepojmującego problemów współczesnego świata człowieka” wygrał Jan dzięki rozmowie opublikowanej w „Gazecie Wyborczej”. Nasz „oświecony edukator głupiego ludu” i „obrońca upadających elit” dzieli się w wywiadzie wieloma kuriozalnymi uwagami. Przytoczę jedną.

Otóż wierzy w zbawienny wpływ internetu. Jak powiada: „Czynnikiem zmiany [naszego społeczeństwa na lepsze] będzie nie tyle pęd ku wiedzy, ile internet. Nie da się już zamknąć kolejnych pokoleń w niszy komunikacyjnej, odizolować ich od przekazu. Nie ma monopolu dyskursywnego, symbolicznego. A bez monopolu nie ma izolacji”.

Serio? Naprawdę wykształcony człowiek (a swoje wykształcenie podkreśla nieustannie) może w epoce fake newsów i zamykania się w swoich bańkach internetowych wierzyć, że sieć tak po prostu przyczynia się do pluralizmu i poznawania świata? To nie pierwszy raz kiedy Hartman wygaduje takie rzeczy. Podobnie fantazjował w swoim tekście o zbędności edukacji powszechnej. I wiele osób próbowało mu wtedy wyjaśnić, dlaczego jest to naiwne przekonanie. Ale Hartman jest niewzruszony. Może zamiast pisać książki, powinien zacząć je czytać?

Źródło
Opublikowano: -09-16 14:56:41