Rzadko chwalimy władze Rzeszowa, ale dziś to zrobimy z radością. Budowa trzech kładek rowerowych przez Wisłok to dowód na to, że można przełamać rzeszowski "niedasizm" i kult samochodowy.
Może wszyscy się czegoś dzięki temu nauczymy. Może zaczniemy bardziej zwracać uwagę na potrzeby wszystkich uczestników ruchu, a nie tylko kierowców samochodów prywatnych. Jak widać, w kilka lat doszliśmy do momentu, w którym dla wszystkich jest oczywiste, że warto inwestować w infrastrukturę dla rowerów.
Co prawda w Rzeszowie z z roku na roku powiększa się sieć ścieżek rowerowych, to nadal wiele do życzenia pozostawia jakość stosowanych rozwiązań. W wielu miejscach ścieżki poprowadzone są kosztem miejsca dla pieszych, co gorsza, często w sposób kolizyjny z ruchem pieszych. Brakuje tras budowanych w modelu duńskim (kopenhaskim), jako pas równoległy do jezdni, oddzielony od niej wąskim garbem. Badania pokazują jasno, że rower to najbezpieczniejszy sposób na poruszanie się po mieście. Jest jeden problem – to wymagałoby zmiany mentalności oraz ograniczania przestrzeni samochodom, a to wciąż wydaje się rzeszowskim urzędnikom i prezydentowi krokiem zbyt odważnym i radykalnym.
Prawie pół mln zł za rowerowe kładki w Rzeszowie
Miastu, po kilku próbach, udało się wybrać firmę, która zaprojektuje kładki dla rowerzystów. Mają one powstać przy trzech rzeszowskich mostach.
Źródło
Opublikowano: 2017-09-28 18:26:49