17 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem. W związku z tym warto przypomnieć kilka ponurych faktów. ONZ szacuje, że wciąż blisko miliard ludzi na świecie żyje w skrajnej biedzie. Według Głównego Urzędu Statystycznego 14% rodzin w Polsce w 2015 roku miało dochody poniżej granicy ubóstwa. Z kolei w 2016 w tzw. sferze niedostatku żyło aż 16 milionów osób w naszym kraju.

Wiadomo, że ubóstwo upokarza, stygmatyzuje i rodzi cierpienia trudne do wytrzymania. To szczególnie ciężkie, gdy dominującym stylem życia jest konsumpcjonizm. Nędza jest często źródłem izolacji, złego stanu zdrowia, frustracji, a nawet nienawiści. W sytuacji ubóstwa ciężko też o potrzebę uczestnictwa w życiu demokratycznym. Co więcej, nie ma wątpliwości, że dzieci wychowujące się w biedzie są narażone na dziedziczenie niekorzystnego położenia. Bieda jest też zjawiskiem, które szczególnie dotyka kobiety. M.in. niższe płace w zawodach sfeminizowanych powodują, że kobiety szczególnie często stają się pracującymi ubogimi.

Pamiętajmy, że ludzie zwykle wpadają w kłopoty i lądują na marginesie ze względu na wielkie procesy, na które nie mają żadnego wpływu. Przyczynami biedy są często kryzysy gospodarcze, strukturalne bezrobocie czy dezindustrializacja.

Naturalną cechą kapitalizmu jest nierówny podział dóbr i szans. W neoliberalnej rzeczywistości problemu biedy nie da się zlikwidować. Ubóstwo nie jest objawem choroby neoliberalizmu, ale stanowi dowód jego świetnego zdrowia.

Na szczęście inna, równościowa i socjaldemokratyczna jest możliwa!


Źródło
Opublikowano: 2017-10-17 09:25:45