Raz w życiu się topiłem. Było to w jeziorze na Białorusi. Tak, ja też odbyłem jakąś zagraniczną podróż. Mam zdjęcia jak siedzę w chacie ze starszymi ludźmi w chustach nad zastawionym stołem (praktycznie to samo co u dziadków na Podlasiu). Można mi kiedyś wyciągnąć, i powiedzieć —patrzcie, pełne rozpasanie niczym u rezydenta. Więc odbyłem jedną podróż, trochę na siłę. Na wschód, z podtopieniem, więc może dlatego nie próbowałem więcej . A może z wrodzonej abnegacji albo jakiejś niezdiagnozowanej choroby. W każdym razie nawet tam pokazywano mi jakieś polskie cmentarze. Więc nie byłem uwolniony od szlachetnych smętów matczyzny na chwilę. Za to nawet tam ludzie wydawali mi się bardziej wolni, tak prywatnie bardziej beztroscy. Może to było złudzenie, bo dość upajająca była ta podróż, wszak byłem młody. Podróże w ogóle pewnie upajają, co nie? Ludzie? Można się w nich utopić. Jak w nocy w muzyce.


Źródło
Opublikowano: 2017-10-17 01:47:01