Czytam o matkach walczących w Sejmie o to, żeby ich dzieci z niepełnosprawnością mogły godnie żyć. Również wtedy, kiedy one nie będą miały już w ogóle siły ich podnieść, umyć, posadzić na wózek, kiedy one odejdą…
Kiedy Artur był w bardzo złym stanie, kiedy nie wiedzieliśmy, czy uda się nasze dziecko "usprawnić" (nie umiem tego nazwać), to był największy koszmar, który spędzał mi sen z powiek: co się stanie z moim chorym dzieckiem, jeśli mnie przeżyje. Żadna terapia psychologiczna, ani tony antydepresantów nie zdejmą z rodzica tej koszmarnej odpowiedzialności.

Polska, jaką ja znam, to fabryka kalek.
Znam ją dobrze, bo odkąd mam świadomość. Mój tata zawsze był osobą z niepełnosprawnością pozostawioną samą sobie na głodowej rencie. Walczył, jak tylko mógł razem z mamą o siebie i o naszą rodzinę, chociaż było bardzo różnie, bo choremu człowiekowi bardzo często brakuje sił, a osoba która go wspiera może np. mieć udar, jak moja mama, i dołączyć do tego marginesu ludzi, którzy są niewidzialni.
Ja jestem o Artura dzisiaj spokojna. Ale zawdzięczam to sobie, mężowi, rodzicom i teściom, organizacjom pozarządowym i prywatnemu przedszkolu Tuptusie Rotmanka. I Arturowi, który od pierwszej chwili na świecie walczył, jak prawdziwy Król Artur.
Państwo Polska robiło łaskę, że zapłaciło za to, co mu WYSZARPAŁAM.
A zaczynałam to szarpanie 5,5 roku temu, jeszcze przed erą PiSu.

Państwo nie jest silne wtedy, kiedy jego flaga łopocze najwyżej w szpalerze flag wielu państw. Nie jest silne wtedy, kiedy ktoś dostępuje międzynarodowego urzędu. Siła panstwa nie przejawia się też w tym, że tłum Obywateli pijanych opacznie pojętym honorem wykrzykuje "chwała wielkiej Polsce", ani kiedy jedną ustawą można zmienić historię kraju i obalić jednych bohaterów, aby postawić na ich miejsce innych, a nawet zmienić ustrój.

Siła państwa, jako struktury, jako organizmu przejawia się w tym, jak państwo dba o swoich najsłabszych Obywateli i Obywatelki, jakie im daje zasoby i nadaje znaczenie.

Jak dba o zagrożonych wykluczeniem, przemocą (bardzo różną) i dyskryminacją, w tym o kobiety, dzieci, osoby starsze, pracowników na śmieciówkach, małe firmy z wielkim ZUSem i bezrobotnych, bezdomnych i biednych, mniejszości religijne, etniczne i seksualne, osoby z niepełnosprawnościami i ich bliskich… przejawia się w tym, co daje jeść chorym w szpitalach i czy ma na leki i nowoczesne terapie.
Bo państwo, które dba o tych najsłabszych, tych którzy są zawsze na końcu łańcucha potrzeb wg. każdej dotychczasowej władzy… takie państwo dba o wszystkich. I nikt się nie musi wtedy z nikim kłócić o to, komu i dlaczego należy się lub nie 500+.

Polska to było i jest słabe państwo z miernymi politykierami.
Spróbujmy solidarnie i wywróćmy je razem na lewą stronę.
Już czas.


Źródło
Opublikowano: 2018-04-25 00:07:03