Jakiś czas temu w „Gazecie Wyborczej” był dwugłos na temat Karola Marksa. Z jednej strony opinia Witolda Gadomskiego, z

Jakiś czas temu w „Gazecie Wyborczej” był dwugłos na temat Karola Marksa. Z jednej strony opinia Witolda Gadomskiego, z drugiej Adama Leszczyńskiego. Gadomski oczywiście plótł straszne farmazony. Rzekłbym, że w tej sprawie gadał nawet głupiej niż polska prawica. Bo dość, ze oskarżał Marksa o stworzenie zbrodniczej ideologii, to dodatkowo zaczął chrzanić, że marksizm zniósł logikę formalną i wprowadził zasadę, że o tym, co jest prawdą, a co fałszem ma decydować partia. Adam Leszczyński wypada w tym dwugłosie rzecz jasna o wiele lepiej. Mam jednak zasadnicze wątpliwości nad sensownością takich tekstów. Bo dla mnie to niestety trochę tak, jakby do dyskusji o katastrofie klimatycznej zaprosić osobę dysponującą rzetelną wiedzą oraz kogoś, kto wykrzykuje szaleństwa w rodzaju „globalne ocieplenie to lewacki wymyśl”. Tak naprawdę niepotrzebnie uwzniośla się w ten sposób nierzetelne osoby, podające nieprawdziwe informacje. Żeby było jasne, nie jestem za zakazem wypowiedzi dla takich ludzi. Po prostu zastanawiam się, czy gazeta, która chce uchodzić za poważną, powinna brać udział w sankcjonowaniu tego typu opinii jako pełnoprawnej części debaty publicznej.

Źródło
Opublikowano: 2018-05-10 17:49:14