Poznańska 21 przetrwała dwie wojny, nie przetrwa Platformy?

Wspólnie z Janem Śpiewakiem – radnym Śródmieścia ze stowarzyszenia Miasto Warszawa, Tomaszem Lecem – varsavianistą i Januszem Sujeckim ze Stowarzyszenia Obrońcy Zabytków Warszawy wzięliśmy udział w briefingu prasowym na Poznańskiej 21.

W nocy zawaliła się część zabytkowej kamienicy w centrum Warszawy. Społecznicy i varsavianiści zaapelowali o objęcie 150-letniego budynku ochroną już w… 1978 roku. W rejestrze zabytków budynek znalazł się jednak dopiero miesiąc temu.

Jak opowiadali nam mieszkańcy okolicy, dwa tygodnie po uznaniu Poznańskiej 21 za zabytek na bramie zawieszono znak zakazu wjazdu do podwórka, a pracownikom pobliskich punktów usługowych ktoś powiedział, że „trzeba będzie tu posprzątać”. Kilka dni później mieszkańcy zauważyli, że jedna ze ścian wyraźnie się wybrzuszyła.

Historia kamienicy przy Poznańskiej wpisuje się w ponury ciąg niewyjaśnionych i tajemniczych podpaleń, dewastacji czy wyburzeń dokonywanych przez nieznanych sprawców albo działających w biały dzień deweloperów. Tylko w ciągu pierwszego półrocza 2018 roku na Pradze Północ Straż Pożarna odnotowała 9 przypadków „zaprószenia ognia” albo podpaleń, m.in. przy ul. Okrzei i Ząbkowskiej. Kilka razy płonął budynek przy ul. Łuckiej, wyburza się zabytkowe drewniane wille na linii otwockiej.

W Warszawie, mieście w którym po wojnie nie został prawie kamień na kamieniu, stosunek władz do zabytkowej substancji ukryty jest za parawanem niejasnych procedur i biurokratycznej indolencji.

Anna Jagodzińska z Zarządu Okręgu Warszawskiego Razem mówiła: „Poznańska 21 była budynkiem mieszkalnym. W mieszkaniach i kamienicach o podobnym stanie mieszka do dziś duża część mieszkańców stolicy. To często budynki nieogrzewane ciepłem z miejskiej sieci, z toaletami na korytarzu, ze starą stolarką okienną czy cieknącymi ścianami, nie pasujące do pastelowych wizji miasta, które chce postawić na wzrost „jakości życia”.

Konieczna jest poważna interwencja miasta mająca na celu uzupełnienie zasobów mieszkaniowych i narzucenia wyższego standardu zamieszkania. Można tę politykę prowadzić z szacunkiem dla pamiątek przeszłości i bez wyrzucania biedniejszych z miejsc, w których żyli wiele lat. Wizja „szklanych domów” była wizją domów dla wszystkich, nie tylko dla najbogatszych” – powiedziała Anna Jagodzińska.





Źródło
Opublikowano: 2018-06-26 20:29:56