Jak sprowokowaliśmy narodowców

Maja Staśko:

Jak sprowokowaliśmy narodowców

W sobotę 12 maja trzech nacjonalistów pobiło 15-letniego antyfaszystę – tuż po tym, jak nazwali go „kobietą”. W świetle dnia, w centrum Warszawy, pod okiem policji. Odwiozła go karetka, trafił do szpitala. Minęły ponad dwa miesiące, widzieliście gdzieś o tym informację w mediach? W OKO.press pojawia się kilka słów o „utarczce” w artykule o Marszu św. Huberta. W innych liberalno-lewicowych mediach nic. Jedno z nich odmówiło publikacji tego tekstu (napisałam go tuż po wydarzeniu) w dziale opinii ze względu na jego „mocne wzmożenie”. Drugie przetrzymało tekst do teraz – na tyle długo, żeby stracił na aktualności jako publicystyka. Agresja faszystów została więc przemilczana, a oni po raz kolejny uniknęli publicznych konsekwencji swoich czynów. Jedynym miejscem, w którym można znaleźć opis wydarzenia, jest Gość Niedzielny.

Całe zajście nagrała Wirtualna Polska. Ale materiał nie dotyczy agresji nacjonalistów, tylko „prowokacji”:

„Dwie osoby z kontrmanifestacji weszły w tłum wracających z wydarzenia leśników i narodowców. Na ich reakcję nie trzeba było długo czekać. Doszło do przepychanek. Na zdarzenie szybko zareagowała policja”.

To ja byłam jedną z dwóch „prowokujących” osób. Tuż po marszu solidarności z protestem RON – Rodzice Osób Niepełnosprawnych poszliśmy pod Sejm sprzeciwić się myśliwym i nacjonalistom na ich niewielkim marszu św. Huberta, wspieranym przez Rydzyka, polityków Ruchu Narodowego i ONR. Skandowaliśmy „Bób, hummus, włoszczyzna”, „Zdrowie, sport, homoseksualizm”, „Róż, brokat, antyfaszyzm”, „Nie pomyl mnie z dzikiem”. Gdy marsz został zamknięty, narodowcy wracali grupą, a my wyszliśmy z naprzeciwka, krzycząc „Polska wegańska, a nie chrześcijańska” i „Warszawa wolna od faszyzmu”. Faszyści obrażali nas, zaczepiali, rzucili plastikową butelką. Nie trafili. We dwoje byliśmy na przedzie, kawałek dalej szły kolejne osoby. Jedną z nich, 15-letniego antyfaszystę, nacjonaliści „przezwali” kobietą, po czym pociągnęli za włosy, przewrócili i zaczęli go bić. Na filmie widać tylko, jak chłopak broni się i popycha nacjonalistę, a ten go kopie i rzuca się na niego. Dosłownie kilka sekund wcześniej agresor złapał go za włosy i uderzył nim o ziemię – ale tego już w materiale nie ma.

Innego mężczyznę narodowcy także poturbowali i rzucili na samochód policyjny. Dopiero wtedy policjanci zainterweniowali. Zatrzymali trzech mężczyzn z odznakami Ruchu Narodowego. Do poszkodowanego została wezwana karetka, pojechał do szpitala.

Tymczasem w WP Wiadomości nie ma ani słowa o nacjonalistach. Z wypowiedzi mężczyzny, który na miejscu opisywał pobicie 15-latka i mówił o tym, że sam został poturbowany, a policja zwlekała z reakcją, wycinają tylko część o prowokacjach i piszą o szybkiej reakcji policji. Cały materiał tytułują „prowokacja”. Nacjonaliści i ich agresja znikają. Nie ma ich, problem to my.

Dziennikarz dopytuje: „logiczne jest to, że wejście w tłum może sprowokować”. Logiczne? Jeśli logiczne jest, że faszyści biją na ulicach, to dlaczego wciąż bezkarnie mogą po tych ulicach chodzić? Dlaczego logiczną tego konsekwencją nie jest sprzeciw, lecz potępianie sprzeciwiających się? To osoby atakowane okazują się winne – bo „prowokowały”. Przecież wiedziały, że faszyści są agresywni. Przecież mogły nie wychodzić z domu. Mogły udawać, że faszyści nie istnieją, ignorować ich hasła i zachowania. Może akurat w tym momencie to nie dotknęłoby ich, tylko osoby o ciemniejszym kolorze skóry. Może przez chwilę mogłyby się łudzić, że są bezpieczne. Do momentu, w którym same nie padłyby ofiarą przemocy – bo np. przypominają agresywnemu typowi kobietę.

Od lat osoby, które doświadczają przemocy i odważą się jej sprzeciwić, słyszą to samo: sama jesteś sobie winna. Trzeba było uważać. Mogłaś tego uniknąć. Po co prowokowałaś? Gdyby nie krótka spódniczka, nie zostałabyś zgwałcona. Gdyby nie długie włosy, nie zostałbyś za nie pociągnięty i rzucony o ziemię. Gdyby nie ciąża, nie straciłabyś pracy. Gdybyś nie wychodził z domu, nie usłyszałbyś, że jesteś pedałem albo ciapakiem. Gdybyś nie wszedł w tłum faszystów, nie dostałbyś po ryju. To twoja wina. Faszyści tacy już są, chłopcy tacy już są, powinnaś o tym wiedzieć. Sprowokowani okrzykiem o weganizmie, musieli użyć siły. Ale to z miłości. Ich to bolało bardziej niż nas, uwierzcie. Z miłości do ojczyzny.

Nacjonaliści nie znikną, kiedy o nich nie napiszecie. W każdej chwili ktoś może zostać poniżony, zbluzgany, zgwałcony albo pobity. Ja, ty, bliska i nieznana ci osoba. Bez powodu, po prostu – bo żyjemy w kraju, w którym to walka z przemocą jest problemem, a nie sama przemoc. I usłyszy potem, że prowokował. Że wdał się w „bójkę” albo „utarczkę”. Albo nic nie usłyszy, bo media zignorują temat.

Nie doświadczamy przemocy dlatego, że chodzimy po ulicy. Nie doświadczamy przemocy dlatego, że jesteśmy kobietami albo wyglądamy jak kobiety. Nie doświadczamy przemocy dlatego, że sprzeciwiamy się nienawistnym hasłom i zachowaniom. Doświadczamy przemocy dlatego, że ktoś jej wobec nas użył. I to on musi ponieść konsekwencje, nie my.

Źródło
Opublikowano: 2018-07-16 11:50:38