Dzięki temu, że byłem na urlopie od pracy i internetu, ominęły mnie dyskusje o wizjach lewicowego tygodnika, który mieli

Remigiusz Okraska:

Dzięki temu, że byłem na urlopie od pracy i internetu, ominęły mnie dyskusje o wizjach lewicowego tygodnika, który mieliby zrobić dziennikarze wywaleni/zakneblowani przez te media liberalne, które dotychczas dawały im trybunę do głoszenia swoich poglądów. No to skomentuję tak ten pomysł: nic z tego będzie. Bo: 1. wszystko, co lewicowe (i podkreślające swą lewicowość), jest obecnie w Polsce dramatycznie słabe i jest to najgorszy moment na taką inicjatywę; poza internetowo-kawiarniano-komentatorską bańką lewica nie istnieje, szczególnie ta lewica, która o potrzebie nowego pisma mówi najwięcej, czyli ta intelektualno-hipernowoczesno-wielkomiejska; 2. można, a nawet należy nie lubić liberałów, ale ich media miały zasięgi i pozycję, o których lewica może pomarzyć; to nie lewicowcy, choćby najlepsi dziennikarsko, publikując w tych mediach robili im przysługę, lecz odwrotnie; 3. lewica to niemal sami generałowie, w najlepszym razie pułkownicy, ale nie ma tam nie tylko szeregowców, lecz jeszcze bardziej nie ma intendentów, kucharzy, magazynierów, kwatermistrzów itd; tu każdy chce być liderem i błyszczeć, a mało komu chce się zasuwać przy niewdzięcznej i niewidocznej robocie; 4. nie ma nic bardziej zabawnego i zarazem samozakłamanego niż wizje nowego medium lewicy powstającego w odpowiedzi na brak pluralizmu w mediach liberalnych; na lewicy jest tego pluralizmu bardzo mało, chyba jeszcze mniej, za to jest sporo sekciarstwa, paranoi, obsesji na punkcie czystości ideologicznej itp., więc nowe medium szybko zaczęłoby być widownią rzeczy znacznie gorszych niż liberalna strachliwość czy soft-cenzura; 5. problemy, którymi żyje lewica, ich proporcje, a także formuły ich prezentowania, są niemal odwrotnością zainteresowań społecznych; naiwna jest wizja, w której czytelnicy masowo będą nabywać tygodnik dla jednego czy dwóch dobrych tekstów ciekawych autorów, skoro to wszystko będzie zanurzone w sosie tematów interesujących tylko dla mizernej liczebnie lewicowej bańki; 6. lewica ma najmniej wierny i najbardziej kapryśny "elektorat", zbzikowany na punkcie własnego ego, tożsamości, pieczołowicie konstruowanych ideologii definiujących każdy drobiazg życia i stanowiących punkty orientacyjne; skutkiem jest doprowadzona do absurdu wybredność i brak lojalności wobec większego celu czy inicjatywy – wystarczy byle co, żeby kogoś obrazić, zrazić, odrzucić itd., więc z tej zbieraniny rozproszonych atomów nie powstanie takie zaplecze, jakie mają media prawicowe.
Zupełnie pomijam aspekt finansowy tego pomysłu, choć powyższe wprost przekłada się także na niego. Tak czy owak nic z tego będzie w ogóle, a w najlepszym razie po góra roku, półtora czeka nas spektakularne fiasko ewentualnej inicjatywy.

Źródło
Opublikowano: 2018-09-25 20:13:53