Brak konsekwencji czy uleganie politycznej presji? 13 listopada ostatecznie skończyła się sądowa batalia o nazewnictwo gdańskich ulic. Ocalała pamięć o przodownikach pracy, takich jak Wincenty Pstrowski i Stanisław Sołdek. Ze zwykłych robotników pracujących dla odbudowy kraju nadgorliwi dekomunizatorzy z Instytutu Pamięci Narodowej próbowali zrobić symbole totalitarnych rządów. Obarczano ich odpowiedzialnością za ciężkie warunki pracy i życia robotników w latach 40. i 50. Swój dotychczasowy patronat zachowała ulica Franciszka Zubrzyckiego, partyzanta Gwardii Ludowej. Funkcjonariusze IPN-u długo prześwietlali tę postać, jednak jedyną potencjalnie obciążającą okolicznością, jaką udało się znaleźć na Zubrzyckiego była kradzież dubeltówki, z której jako partyzant zastrzelił funkcjonariusza hitlerowskiej policji porządkowej. Jednak niespodziewanie IPN-owska narracja odniosła niespodziewane zwycięstwo nad pamięcią historyczną o pierwszych polskich antyfaszystach – Dąbrowszczakach.

Przez cały okres obowiązywania Ustawy Dekomunizacyjnej uchwalonej ponad partyjnymi podziałami głosami posłów PiS, Platformy Obywatelskiej oraz Nowoczesnej to właśnie pamięć o Dąbrowszczakach – polskich ochotnikach walczących z siłami gen. Franco i wspierającymi go wojskami hitlerowskimi była polem najcięższych walk o prawdę historyczną. Dąbrowszczakom przypisywano udział w niemających potwierdzenia w źródłach historycznych zbrodniach wojennych. Zmyślano historie o niszczeniu kościołów, a nawet bezczeszczeniu zwłok. W końcu sami historycy IPN-u zaprzestali przedstawiania żołnierzy XVIII Brygady im. Jarosława Dąbrowskiego jako zbrodniarzy i degeneratów.

Wydawało się, że bohaterstwo polskich antyfaszystów zostanie w końcu docenione, a wola mieszkanek i mieszkańców ul. Dąbrowszczaków żądających pozostawienia starej nazwy ulicy uszanowana. Wszystkie te nadzieje rozwiał ostateczny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego nakazujący zmianę nazwy ul. Dąbrowszczaków na „Lecha Kaczyńskiego”. Tym samym niezależny sąd sprawił kosztem tysięcy gdańszczan i gdańszczanek prezent wszystkim, którym nie w smak jest pamięć o żołnierzach walczących z faszyzmem i nazizmem, nim hitlerowskie bombowce wzięły na cel Warszawę. To szczególnie niepokojące w sytuacji, gdy Święto Niepodległości w stolicy jest wykorzystywane do głoszenia rasistowskich haseł, zaś przedstawiciele partii rządzącej z prezydentem RP oraz premierem Morawieckim na czele nie widzą nic złego w uczestnictwie w marszu współorganizowanym przez ONR i jego „zagranicznych gości”. Faszyzm zawsze zwycięża dzięki bierności społeczeństwa i przyzwoleniu gnijących instytucji. Dlatego bez względu na opinię IPN-u oraz niezrozumiałe dla nas wyroki sądów zachowamy pamięć o żołnierzach XIII Brygady im. Jarosława Dąbrowskiego.
No pasarán!


Źródło
Opublikowano: 2018-11-19 09:00:01