Maja Staśko:
Maja Staśko po raz kolejny dostaje pogróżki, bo sprzeciwia się przemocy wobec kobiet. I tym razem jakoś brak "dobrych rad", by wyluzowała i uznała, że pogróżki to "tylko konwencja".
Wiadomo bowiem, że w myśl seksistowskiej arytmetyki kobietę można bezkarnie skrzywdzić wielokrotnie (albo skrzywdzić w ten sam sposób wiele kobiet), zanim ktokolwiek zdecyduje się zareagować, wyciągnąć konsekwencje, ukarać sprawcę, potraktować krzywdę kobiety poważnie. Zadraśnięte ego i wiarygodność jednego mężczyzny są zwyczajowo warte wielokrotnie więcej, niż zniszczone życie określonej masy krytycznej kobiet, niezbędnej do tego, by uwierzyć w doznaną i opowiedzianą przez nie krzywdę. Historia i słowa jednej kobiety przeciw jednemu sprawcy wciąż nie znaczą nic.
W tym samym czasie dla rosnącej grupy mężczyzn w Polsce największymi znanymi im ofiarami przemocy, w tym patriarchalnej przemocy, nadal pozostają oni sami. No jednak nimi gardzę.
Źródło
Opublikowano: 2018-11-25 20:06:32