Biedroń zapowiadający gotowość współpracy ze Schetyną, rzucający na odczepnego kilka socjalnych i słabo policzonych bana

Remigiusz Okraska:

Biedroń zapowiadający gotowość współpracy ze Schetyną, rzucający na odczepnego kilka socjalnych i słabo policzonych banałów, ale akcentujący jako kluczowy postulat likwidację górnictwa i znowu ględzący o cierpieniach przedsiębiorców; wszystko to w formule ustawki PRowej, teatrzyku, jak z taniej reklamy. SLD idące w sojuszu z PO. Zieloni też idący w sojuszu z PO. Optymiści mówią, że to wszystko otwiera pole dla sensownej lewicy, że teraz to już wiatr zawieje w żagle, że jest wyraźna przestrzeń między prawicą a liberałami. Cóż, chciałbym, żeby mieli rację, kciuki ściskam. Ale mam poczucie i przeczucie, że będzie inaczej. Że skojarzenie wzniosłych haseł z kiepskimi zagrywkami i postulatami lub ze zgranymi liberalnymi szwindlarzami, to prosta droga do tego, żeby to, co określa terminem backlashu, rozlało się na kolejne obszary i postawy. Żeby trwale zraziło klasę ludową do wszystkiego, co postępowe, żeby na trwałe przywiązało ją do prawicy, żeby "zwykli ludzie" chcieli nawet słyszeć o tolerancji, równouprawnieniu, ekologii itd., itp., bo jeszcze bardziej niż dotychczas będzie się to kojarzyło z wyzyskiem i jego autorami, ze szwindlem, z pogardą, z jaśniepańskimi nadęciami i moralizowaniami, z ideami sytych i wpływowych elit, z kserowaniem modnych trendów itd. Jeśli w USA Republikanie potrafili przekonać miliony osób, że to oni, siedzący w kieszeni koncernów, są przyjaciółmi ludu, a nie ci, co to sączą latte w wielkich miastach, to w Polsce w takim układzie będzie to bułka z masłem dla wszelkiej prawicy, bo niezależnie, ile wypomni się jej afer czy "afer", SKOKów czy czego tam jeszcze, będzie wypadała korzystnie i uczciwie na tle ultrabogatej oligarchii i jej antyspołecznych poczynań. Lewemu skrzydłu tej oligarchii pozostanie tylko organizowanie setek pogadanek spod znaku rozterek, skąd wziął się faszyzm itd. Wziął się stąd, żeście go stworzyli liberalną polityką i uwiarygodnili zblatowaniem z balcerowiczowcami, że byliście bezradni wobec niego i jego socjalnego podłoża, i że wasza odwaga wystarczała na opisywanie marginalnych brunatnych grupek i śmieszkowanie z szurowatych guru (zwykle na skinienie palcem mających zresztą większy zasięg społeczny niż napompowane grantowymi milionami elitarne lewicowo-liberalne inicjatywki), ale zabrakło jej na odcięcie pępowiny łączącej z beneficjentami podłego systemu. Ci, którzy próbowali to robić mniej lub bardziej konsekwentnie, będą zbyt słabi, żeby wybić się na znaczącą samodzielność, zresztą i do nich przylgnie z rozpędu czy wyrachowania prawicy łatka sojuszników liberałów lub załatwi się ich portretowaniem jako strrrasznych lewaków. W takim układzie za pół czy dekadę PiS będzie wspominany z łezką w oku jako umiarkowana prawica na tle tego, co przyjdzie. Cóż, obym się mylił, choć jeszcze bardziej chciałbym, żeby wyborcy się nie pomylili w ocenie tego samobójczego dryfu ludzi, których cała historia III RP i ostatnia dekada nie nauczyły, że robią źle, głupio, podle, nieskutecznie i w złym towarzystwie.

Źródło
Opublikowano: 2019-02-17 23:13:48