"Strategię opozycji (mam na myśli Koalicję, nie Wiosnę Biedronia) opisała w „Wyborczej” 25 lutego Dominika Wielowieyska. Jest to lektura ciekawa, trochę śmieszna i bardzo straszna. Ma być wspólne „proeuropejskie” pospolite ruszenie, wzorowane na kampanii przed akcesyjnym z 2003 r. Wielowieyska pisze, że tęgie głowy planują „połączyć to z przesłaniem 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku, w których obywatele odrzucili PRL, wybrali demokrację i marsz w stronę UE i NATO”.

Jakby tego było mało – pisze Wielowieyska – ktoś wpadł na pomysł, żeby robić kandydatom koalicji do Parlamentu Europejskiego zdjęcia podobne do tych, które mieli Komitetów Obywatelskich z Lechem Wałęsą przed wyborami 4 czerwca 1989 r. Miejsce Wałęsy miał zająć Donald Tusk.

[…]

Żyjemy obecnie w kraju, w którym ludzie nie chcą już słuchać, że trzeba zaciskać pasa teraz, żeby konsumować później. Polacy słyszeli to w latach 20. i 30. XX w., w czasach PRL – z wyjątkiem paru lat epizodu Gierka – oraz przez całą III RP. Mają już dość.

PiS to wyczuło. Zrealizowało też swoją główną obietnicę wyborczą, co oznacza, że teraz każdej kolejnej ekipie trudniej się będzie wycofać ze swoich, a polityczne koszty takiej rejterady urosły. Trzeba zrozumieć kraj, w którym chce się wygrać wybory".

Co powinna obiecać Koalicja Europejska, żeby wygrać wybory (i dlaczego tego nie zrobi)

Pisze Adam Leszczyński.

Źródło
Opublikowano: 2019-02-27 13:17:55