Najbardziej w tej bananowej awanturze zadziwia mnie to, że kogokolwiek jeszcze szokuje odwołanie do seksu oralnego, że m

Najbardziej w tej bananowej awanturze zadziwia mnie to, że kogokolwiek jeszcze szokuje odwołanie do seksu oralnego, że może ono zostać uznane za 'oburzające dla chrześcijan'. Gdzie są ci chrześcijanie, kiedy codziennie mijają wypięte damskie tyłki na reklamach gładzi szpachlowej? Gdzie oburzenie rządu, prezydenta czy kogokolwiek innego, kiedy krem do twarzy reklamuje mężczyzna trzymający za szyję partnerkę ze sloganem 'Dziś będzie na twarz skarbie'? Albo kiedy napój energetyczny ktoś chce nam sprzedać wizerunkiem klęczącej kobiety, trzymanej za podbródek przez stojącego nad nią mężczyznę (hasło ' wie, co za chwilę będzie miała w ustach')? Kiedy z każdej strony atakują nas przerobione graficznie wypięte piersi, pośladki, usta; często tak wielkie, że zajmują kilka pięter wieżowców w Warszawie?

Tajemnica jest oczywiście bardzo prosta. Glińskiego ani jego konserwatywnych kolegów denerwuje seks sam w sobie, nie denerwuje -przedmiot, kobieta-dmuchana lalka. Denerwuje ich kobieta-podmiot, kobieta-artystka. Która sama sobie określa ramy, która w ramach kontrolowanego przez samą siebie przekazu artystycznego wkłada sobie sama do swoich ust banana. W obronie banana nie ma zatem pochwały ani pogardy wobec 'seksualizacji' – jest obrona autonomiczności kobiet i ich seksualności. Dlatego mimo że mnie już trochę męczą te banany na wallu, a z kulturą i sztuką zawsze byłam na bakier, widzimy się dzisiaj o 18 pod MN!

Źródło
Opublikowano: 2019-04-29 15:24:47