Jednym z ulubionych argumentów przeciwników wysokich podatków dla najbogatszych jest motywacja. Jeśli zbytnio podniesiem

Jednym z ulubionych argumentów przeciwników wysokich podatków dla najbogatszych jest motywacja. Jeśli zbytnio podniesiemy górną stawkę podatkową, nikomu będzie się chciało ryzykować, wprowadzać innowacji i być przedsiębiorczym – powiadają. Ostatecznie więc stracimy jako społeczeństwo, bo zdemotywujemy ludzi, których praca mogłaby przynieść największe owoce dla nas wszystkich.

Piękny argument, ale mocno wątpliwy.

1. Przypuśćmy, że pojedziemy po bandzie i tak podniesiemy dochodowe dla CEO największych firm, że przykładowy Bob Iger zamiast zarabiać na rękę 30 milionów dolarów rocznie, będzie zarabiał, powiedzmy, 5 milionów. Czy spotkaliście w swoim życiu człowieka, który powiedziałby: „Cholera, jeśli po odprowadzeniu podatków ma mi zostać najwyżej 5 milionów rocznie, to mam to w dupie, równie dobrze mogę być zwykłym pracownikiem i wyciągać 3 tysiące miesięcznie, to dla mnie żadna różnica, cała moja motywacja przepadła”? Ryzyko, że po podniesieniu górnych stawek podatkowych nikt już będzie miał motywacji do bycia innowacyjnym, przedsiębiorczym itd., jest znikome.

2. Tak naprawdę ma żadnych dowodów, że ogromne zarobki prowadzą do większej innowacyjności. Można się oczywiście bez końca spierać o to, jakie były największe innowacje w historii ludzkości, ale dobrymi kandydaturami do tego grona są np. szczepionki, penicylina, elektryczność, telefon, pralka czy kanalizacja. Żaden z twórców tych innowacji nie mógł marzyć o wynagrodzeniu na poziomie prezesów Amazona czy Facebooka, co nie przeszkodziło im w byciu innowacyjnym. Zresztą duża część społecznie pożytecznych innowacji nie miałaby szans na powodzenie bez pomocy państwa, czyli bez pieniędzy pozyskiwanych z podatków.

3. Wielu badaczy zauważa, że po radykalnym obniżeniu najwyższej stawki podatku dochodowego w USA (z okolic 90% do okolic 40%) wielkie korporacje wręcz straciły motywację do inwestowania w innowacyjność. Bo kiedyś, gdy miały do rozdysponowania swoje dochody, rzadko decydowały się przeznaczać je na ogromne bonusy dla wyższej kadry kierowniczej. Po co, skoro większa część tego wynagrodzenia zostałaby opodatkowana? Pozostawało więc inwestowanie tych dochodów w innowacyjność i zwykłych pracowników. Teraz zarządy największych korporacji wypłacają sobie ogromne bonusy za krótkoterminowe wyniki, bez oglądania się na innowacyjność czy pożytek społeczny.

4. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak to jest, że o ile kiedyś innowacyjność oznaczała tworzenie szczepionek albo przynajmniej wynalezienie Internetu, to teraz – mimo przeogromnych zarobków najbogatszych – największe innowacje polegają na coraz to nowych sposobach wyciągania od konsumentów prywatnych danych (Facebook, Google, Amazon), tworzeniu coraz bardziej skomplikowanych instrumentów finansowych (Wall Street) albo wymyślaniu sztuczek prawniczych związanych z unikaniem podatków i regulacji (Uber i właściwie wszystkie inne korpo)? Jakoś stworzenie cieplarnianych warunków dla bogaczy spowodowało wylewu innowacji dramatycznie poprawiających dobrobyt społeczny, lecz co najwyżej wylew innowacji poprawiających odrobinę wygodę konsumentów i znacząco zwiększających władzę i dochody korporacji.

Jedynym skutkiem niskich podatków dla najbogatszych jest to, że są oni coraz bogatsi i mają coraz większą władzę. Mówienie o tym, że ogromne pieniądze są niezbędne do tego, aby najlepsi wykorzystywali swoje talenty z pożytkiem dla nas wszystkich, to ściema. podsumowuje to cytat z Allena Wheat’a, dyrektora wielkiego banku inwestycyjnego: „Ok, jeśli mam być szczery, to powiedzmy to na głos, prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy przepłacani. ma nic niezwykłego w tym, co robimy. Każdy mógłby się tym zajmować”.

Źródło
Opublikowano: 2019-05-16 17:51:48