W ostatni weekend odbył się Marsz Równości w Gdańsku. Z jednej strony grupka jego uczestników niosła na drzewcu rysunek odczytany przez krytyków jako parodia symboliki religijnej, z drugiej stali nacjonaliści z transparentem nawołującym do przemocy wobec osób LGBT. Jak myślicie, które zdarzenie przebiło się do mediów? Które wywołało powszechne oburzenie? Które sprowokowało prezydent Gdańska do napisania listu otwartego o braku szacunku? Piszę więcej o tej hipokryzji w tekście dla Krytyki Politycznej:

Martin Luther King powiedział kiedyś, że największą przeszkodą stojącą na drodze do równouprawnienia Afroamerykanów wcale nie są członkowie Ku Klux Klanu. Tych jest bowiem stosunkowo mało. Najgorsi są tzw. white moderates, umiarkowani biali – ludzie, którzy co prawda popierają równe prawa dla wszystkich, ale… No właśnie: „ale”. Szczególnie nie podoba im się to, jak czarni walczą o równość. Za agresywnie, za głośno, zbyt natarczywie jak na ich upodobania. W związku z tym prawa człowieka muszą poczekać, mówił z goryczą King, aż umiarkowani biali uznają, że odpowiednie standardy estetyczne zostały spełnione. (…)

Żyjemy w kraju, w którym Kościół systemowo dopuszcza nie tylko molestowanie i gwałcenie dzieci, ale też ukrywanie sprawców tych czynów. W kraju, w którym policja może cię nękać za działalność artystyczną, jeśli tylko ktoś poczuje się religijnie urażony. W kraju, w którym niedawno kolejna osoba odebrała sobie życie, bo nie wytrzymała szczucia na społeczność LGBT.

W tym kontekście oburzanie się na to, że ktoś sparodiował symbol religijny, jest niepoważne. Zachowajmy hierarchię problemów i przestańmy się w nieskończoność troszczyć o estetykę krytyki Kościoła.

Riposta na powyższy argument jest dobrze znana: jeśli osoby LGBT chcą być szanowane, to niech szanują innych. Dokładnie tym tokiem myślenia podążył znany dziennikarz sportowy Paweł Wilkowicz, pisząc: „Płacą tą walutą, którą przeciwnikom chcą wycofać z obiegu. Kompletny nonsens”. W podobnym tonie wypowiedziała się prezydent Gdańska, pisząc w liście otwartym: „Jak można oczekiwać szacunku, skoro samemu odbiera się szacunek innym?”

Wilkowicz i Dulkiewicz piszą tak, jakbyśmy mieli do czynienia z dwiema grupami podwórkowych awanturników – jedni pogryźli drugich, drudzy podrapali tamtych, wszyscy opluli się nawzajem, a najlepiej byłoby, gdyby się po prostu dogadali.

Tylko że tak nie jest. Po jednej stronie mamy potężną instytucję, wspieraną przez państwo i dużą część obywateli, mającą na sumieniu wieki prześladowań osób LGBT+. Po drugiej stronie stoi zaś dyskryminowana grupa mniejszościowa. Warto więc pamiętać, jaką walutą płacą jedni, a jaką drudzy. Walutą Kościoła i jego sprzymierzeńców jest dyskryminacja prawna, odmawianie osobom LGBT normalności, szczucie, wywoływanie nieustannego lęku czy nasyłanie policji z najbłahszych powodów. Bycie osobą LGBT oznacza w Polsce życie w nieustannym zagrożeniu agresją, także fizyczną. A co jest walutą ruchów LGBT? Parodiowanie symboli religijnych? To ma być to odpłacanie? Oni na co dzień odbierają wam prawa i człowieczeństwo, wy od czasu do czasu sparodiujecie ich symbolikę, więc jest remis?

Zwolennicy praw człowieka nie potrafią się zachować, więc PiS wygrywa

pisze Tomasz Markiewka

Źródło
Opublikowano: 2019-05-30 09:15:07