Całe życie na barykadach ? Wywiad o systemie w którym żyjemy, który neutralizuje każdy sprzeciw i każdy bunt. Czy jest droga wyjścia z tej matni? Czy wiemy właściwie co się z nasza demokracją stało? Zachęcam do lektury wywiadu przeprowadzonego przez Szymon Spandowski z Polska The Times (na razie tylko w papierze).

————

Czy Pana zdaniem kryzys współczesnej demokracji jest aż tak poważny, aby wisiało nad nami widmo rewolucji?

Socjologowie zadają sobie dzisiaj pytanie czy w ramach demokracji opartej na fundamentalizmie wolnorynkowym, nadal możemy mówić o demokracji. Czy wolny rynek nam demokracji nie zabił? Nie da się przecież mieć demokracji w sytuacji, gdy ludzie w ogóle nie kontrolują tego, co się dzieje z gospodarką. Ta nam się zerwała ze smyczy, rządy w miastach czy państwach przejmują korporacje i wielkie interesy. Radni burmistrzowie i prezydenci, w gruncie rzeczy często są tylko przedłużeniem tych interesów. I nie chodzi tu tylko o wręczanie łapówek, ale na przykład o deweloperów, którzy finansują kampanie samorządowe, dają rodzinom polityków. Co może zrobić mała społeczność lokalna, która próbuje się bronić przed deweloperem dysponującym ogromnymi pieniędzmi, mediami i wpływami w samorządzie? Jak ma się bronić w sytuacji, gdy w tego typu sporach stają często stornie prywatnego interesu? Tak się działo wielokrotnie. Sam przy okazji reprywatyzacji widziałem, jak sądy łamały wręcz konstytucję, byle tylko dogodzić deweloperom. Podobnie dzieje się z planami zagospodarowania przestrzennego. Biznes zaczyna kształtować legislację i jest absolutnie bezkarny. Wygląda na to, że za pomocą mechanizmów politycznych nie da się tych rzeczy zatrzymać. A jeśli się nie da, dochodzi do napięcia w systemie i może się to zakończyć buntem. Polska jeszcze nie jest na tym etapie.

Ale w Europie już się takie rzeczy dzieją.

Owszem. Widzimy, co się dzieje we Francji z Żółtymi Kamizelkami. W Niemczech tysiące ludzi protestuje przeciw budowie kopalń odkrywkowych, w Wielkiej Brytanii bierny opór w związku ze zmianami klimatu stosuje Extinction Rebellion. W sytuacji, gdy władza, pomimo tego, że w teorii pochodzi z wolnych wyborów, straciła swoją legitymizację demokratyczną, nic poza biernym oporem i nieposłuszeństwem obywatelskim nie zostaje. Żyjemy w systemie bardzo przemocowym, bo wolnorynkowy fundamentalizm jest formą przemocy. Nie da się tego ująć inaczej. Zmuszanie dwudziesto-, trzydziestolatków do wzięcia kredytu na czterdzieści lat w celu zakupu dwupokojowego na przedmieściach, jest przemocą. Przemocą jest wyrzucanie ludzi z mieszkań, tym samym jest niszczenie środowiska naturalnego i zmuszanie nas do życia przez pół roku w oparach smogowej chmury. Ludzie mówią, że w Polsce kończy się demokracja, bo PiS rządzi. No nie, jeśli ta demokracja się skończyła, to stało się to wcześniej, albo nigdy jej tak naprawdę w Polsce było. PiS odpowiada na potrzebę sprawczości i godności, o którą w dzikim kapitalizmie trudno. Jest objawem głębszej choroby, którą toczy dzisiaj cały Zachód.

Jak to się może skończyć?

Nie wiem. Różnice w zamożności w Polsce są na poziomie różnic w krajach Ameryki Łacińskiej. Różnice między ludźmi w miastach a prowincją są ogromne i przypominają sytuację w państwach trzeciego świata. Drugi rok z rzędu w Polsce skraca się długość życia. W związku z zapaścią służby zdrowia, ten rok prawdopodobnie będzie jeszcze gorszy. Inne usługi publiczne takie jak edukacja, czy transport też ledwo zipią. Widzimy, że mimo relatywnego sukcesu indywidualnego polskich rodzin, państwo i system się degeneruje i działa coraz gorzej. W pewnym momencie system się zawali. W konsekwencji albo będziemy musieli reglamentować wodę, albo ludzie wyjdą na ulicę i pogonią tych, którzy chcą nam stworzyć przyszłość rodem z Mad Maksa.


Źródło
Opublikowano: 2019-07-19 12:39:56