Napiszę coś niepopularnego. Wyborcy opozycji nie są przygotowani na jej wygraną. Zważcie, że nie piszę „opozycja nie wyg

Napiszę coś niepopularnego. Wyborcy opozycji nie są przygotowani na jej wygraną. Zważcie, że nie piszę „opozycja nie wygra” (to temat na inną rozmowę). Nie piszę też, że nie powinna wygrać (jeszcze inna rozmowa). Problem polega na tym, że publicystyczni zwolennicy największej partii opozycyjnej, czyli PO, rozciągnęli przed wyborcami wizję Cudownego Wydarzenia, jakim będzie zwycięstwo w wyborach nad PiS-em. Oto odzyskamy Demokrację, oto Kaczyński, Ziobro i cała reszta odpowiedzą przed Narodem, oto przywrócimy Wolność (w sensie niedziele handlowe). Za tą piękną wizją skrywa się kilka istotnych problemów.

Nie sądzę, żeby globalne ocieplenie postanowiło zatrzymać się, aby świętować wygraną nad PiS-em. I co będzie miała do zaoferowania w tej sprawie nowa władza? W europarlamencie ludzie PO głosują tak samo jak ludzie PiS-u, czyli przeciw walce z katastrofą klimatyczną. Co zrobi rząd, który nie tylko będzie składał się z takich osób, ale prawdopodobnie będzie uzależniony od poparcia Kukiza i PSL-u?

To tylko początek problemów. Bo służba zdrowia nie stanie się lepsza tylko dlatego, że PiS przegrał wybory. Na to potrzeba pieniędzy. Skąd je weźmiemy? Z obniżki podatków, którą obiecuje PO? Dzień po „odzyskaniu Demokracji” nauczyciele nadal będą zarabiali marne grosze. Skąd pieniądze dla nich? Mniejszości seksualne nawet po skazaniu Ziobry – do którego, tak swoją drogą, nie dojdzie – nadal będą dyskryminowane. Co z nimi? Wczoraj prezydent Warszawy z PO wycofał się nawet z tak skromnego pomysłu jak edukacja seksualna w szkołach.

I co, myślicie, że nauczyciele, pielęgniarki, osoby LGBT będą siedziały cicho jak mysz pod miotłą i świętowały, że Tomasz Lis odzyskał program w TVP? Że najedzą się Demokracją? Że skapywania, którą proponuje PO, pierwszy raz w historii świata zadziała i nagle obniżki podatków przyniosą dodatkowy zastrzyk pieniędzy do budżetu?

Wiem, jak zachowają się medialni zwolennicy PO. Tak samo jak zachowują się w sprawie Ujazdowskiego. Będą mówili, że naszym obowiązkiem moralnym jest popieranie każdej decyzji Schetyny. Wszystkie grupy protestujące zostaną uznane za populistycznych wrogów Demokracji. Ten los czeka zarówno nauczycieli, jak i zwolenników praw dla osób LGBT.

Nie będzie żadnej nowej, wspaniałej, demokratycznej Polski. Będzie jedna wielka kłótnia, wzajemne pretensje i PiS w opozycji, któremu będzie brakowało kilku procent albo po prostu kilku posłów, żeby wrócić z powrotem do władzy.

Wielkie Zwycięstwo szybko zamieni się w Wielkie Rozczarowanie.

Czy to znaczy, że pod rządami PiS-u byłoby lepiej? Nie. To jest właśnie nasz dramat. Ale nie może być inaczej w kraju, w którym największą popularnością cieszą się dwie prawicowe partie, mogące liczyć na bezkrytyczne wsparcie twardego elektoratu, do którego zaliczają się niestety także znani dziennikarze.

Mógłby coś zmienić dobry wynik lewicy. Ale musiałby być naprawdę dobry, w przeciwnym wypadku będzie tylko przystawką, skutecznie szantażowaną przez fanatycznych zwolenników PO, że ma obowiązek popierać każdą głupią decyzję Schetyny. Wiem, że się nie złamie, co do Wiosny i SLD takiej pewności nie mam.

Może to wizja przesadnie pesymistyczna, ale faktem jest, że w całej dyskusji na temat tego, kto wygra wybory, w całym tym kilkuletnim wariactwie z dodawaniem procentów poparcia, mało kto zastanawia się nad tym, co zdarzy się tydzień, miesiąc, rok po ewentualnie wygranych wyborach. A to będzie najważniejsze.

Źródło
Opublikowano: 2019-08-31 11:12:26