PiS zapowiada uregulowanie zawodu dziennikarza, co przypomniało mi, jak to kilka lat temu nauczyłam się w ekspresowym te

PiS zapowiada uregulowanie zawodu dziennikarza, co przypomniało mi, jak to kilka lat temu nauczyłam się w ekspresowym tempie, co dla takich pętaków jak ja oznacza Dobra Zmiana.
Oto resort kultury był uprzejmy zatrudniać portiera na „śmieciówce”, a potem jeszcze obciążyć go składkami do ZUS.
Ponieważ na maile resort reagował, dzwonię i przedstawiam jako
„Dzieeeeń dobry, Adriana Rozwadowska, Wyborcza”.
Pani w słuchawce odpowiada mi osobliwie:
– Tak?
– I co?
– Aha.
– No i co niby mam zrobić?
– To czego pani chce?
albo przeciągle milczy, choć – przystępnie i kilkakrotnie – tłumaczę, o co mi się rozchodzi.
W końcu pani mówi, że da inną panią, proszę chwileczkę zaczekać, odkłada słuchawkę, dobiega jednak do mnie stłumione:
– Dzwoni pani z, hehe, Gazety Wyborczej.
– Z Wyborczej?
– Hahahahahahahah!
– Hahahahahahaha!
– Hahahahahhahahah!
Pomyślelibyście, że to osoby dorosłe?
A potem dowiedziałam się, że znajomy, który pracował w biurze prasowym ministerstwa, odszedł zaledwie kilka tygodni po Dobrej Zmianie porażony brakiem profesjonalizmu nowych, którzy przyszli. A potem były te wszystkie moje maile, które kolejne ministerstwa i instytucje po prostu ignorowały. udało mi się przez cztery lata przeprowadzić rozmowy z ministrą pracy. Justyna Suchecka nigdy udało się zrobić wywiadu z ministrą edukacji. Do innej koleżanki-dziennikarki zadzwonił tuż przed wyborami samorządowymi pewien znany polityk PiS, który wcześniej ustawicznie ją ignorował. Poinformował, że teraz łaskawie może się z nią spotkać. Wiadomo, kampania. Koledze nie odpisywano na pytania do momentu publikacji. Kiedy tekst się ukazał, w ciągu piętnastu minut gotowy był kilkustronicowy tekst sprostowania. Przygotowany wcześniej. Wiadomo, Wyborcza kłamie, co należało udowodnić.
Istnieje wiele koncepcji symetryzmu, na jedną z nich się godzę: że za spsienie polskich mediów i spalenie wszystkich mostów pomiędzy stronami sporu odpowiada w takim samym stopniu PO, co i PiS.
Za PO w biurach prasowych pracowali profesjonaliści. Może i się ślizgali, ale zawsze odwalali swoją robotę. Może i odpisywali po terminie, ale odpisywali. Może i bywali różni, ale przekraczali pewnych granic żenady.
Więc jeśli zadajecie sobie pytanie, dlaczego media mają się tak se, są coraz bardziej spolaryzowane i nieczytliwe, to – imho – jest to, obok 500+, wyłączna zasługa PiS-u.
Bo to PiS wprowadził nową politykę, zgodnie z którą dziennikarz jest jak ta natrętna mucha. Bo to PiS odpowiada na pytania, albo poucza w mailach dziennikarzy (choćby dziesiejsza: „niewystarczająca ciekawość reporterska” w mailu PFN do Andrzeja Stankiewicza). Bo to PiS rozwalił podstawową zasadę dziennikarskiego warsztatu: że jeśli o kimś piszesz, musisz pogadać także z nim.
Niezależna.pl poświęciła mi dwa teksty. Ani razu usiłowała się ze mną skontaktować, choć nie jest to przesadnie trudne. My, ta druga strona, coraz częściej piszemy teksty jak Niezależna. Jak pisać inne, kiedy opisywany patrzy na Ciebie z pogardą, zrywa dialog, uniemożliwia stawianie pytań, uniknięcie przeinaczeń i jakikolwiek przepływ myśli?
Dlatego postulowałabym w pierszej linii uregulowanie stosunku PiS do mediów i ustawy o prawie prasowym. A potem możemy cyzelować.

Źródło
Opublikowano: 2019-09-17 18:01:46