Że Jędraszewski rękami księdza ekonoma zwolnił dwie kobiety nieżyjące w małżeństwach katolickich, to oczywiście bardzo m

Że Jędraszewski rękami księdza ekonoma zwolnił dwie kobiety nieżyjące w małżeństwach katolickich, to oczywiście bardzo medialna sprawa, mamy tu bowiem wszystko, czego opinii publicznej do oburzu potrzeba: dyskryminowane matki dzieciom – konkretne twarze, z którymi można się identyfikować – i szwarccharakter w postaci arcybiskupa hipokryty.
Szkoda jednak, że beztwarzowy problem 17 tys. sióstr zakonnych już tak rezonuje.
To już 20 lat, jak siostry zakonne – w kościele odwalające najgorszą robotę w szpitalach, domach opieki, hospicjach – walczą o umowy o pracę.
"Czas wreszcie naszą pracę sformalizować. Chodzi nam o przygotowanie wzoru umów o pracę i instrukcji do tych umów" – mówiła rok temu urszulanka Jolanta Olech.
Wcześniej była Małgorzata Niedzielska, która wytoczyła swojemu zakonowi sprawę: przez 13 lat pracowała w kuchni przygotowując posiłki dla ponad 100 osób nawet po 14 godzin dziennie. Bez umowy lub, nazwijmy to po imieniu, na czarno.
Pewnie zdziwi Was brak plot twistu: zakonnice jak pracowały na nieustalonych zasadach, tak pracują. Po 30, 40 bezskładkowych latach pobierają minimalną emeryturę i mniej. Jeśli porzucą zakon, dla -u są osobami bez przeszłości – jak Niedzielska.
Nikogo to obchodzi. Są kobietami.
Ku własnemu nawet zdziwieniu zakończę papieżem Franciszkiem:
"Ten, kto gromadzi bogactwo poprzez wyzysk, pracę na czarno, niesprawiedliwe kontrakty, to krwiopijca, który zniewala ludzi".

Źródło
Opublikowano: 2019-09-21 23:01:16