Jak się ląduje na bruku

Jak się ląduje na bruku

Zbliża się okres ochronny. Od 1 listopada do 31 marca nie będzie już można wyrzucać ludzi na bruk. Stąd nasilenie eksmisji. I więcej pracy dla Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Wiem, że wiele osób żyje w mylnym przeświadczeniu, że eksmisji na bruk w Polsce już nie ma. Ale wystarczy, że osoba eksmitowana nie pójdzie na rozprawę, a od razu zwykle bez czy jest uprawniona z mocy prawa do lokalu socjalnego wydaje wyrok o wyrzuceniu na ulicę. Takim listkiem figowym jest zapewnienie przez gminę pomieszczenia tymczasowego na miesiąc do pół roku. Po upływie tego okresu spędzonego w jakimś np. hotelu robotniczym wyrzucenie na ulicę odbywa się już bez komornika. Zwykle robi to jakaś ochrona. Duża część osób bezdomnych, które spotykamy na ulicach znalazła się w tej sytuacji w wyniku zastosowania takiej właśnie procedury.
Są jednak i tacy, którzy wylatują z mieszkań policyjnych w trybie „wykwaterowania”. Zwykle są to żony owdowiałe lub rozwiedzione, które w zasobach mieszkaniowych policji znalazły się, bo ich mąż był funkcjonariuszem policji. Tu, na co zwracaliśmy wielokrotnie uwagę władzom nie ma mowy o rozprawie sądowej o eksmisję, w trakcie której mógłby przyznać prawo do lokalu socjalnego. Jest wykwaterowanie na bruk. Pewna była żona policjanta, która zgłosiła się do nas po pomoc uzyskała w mojej obecności zapewnienie, że nie zostanie wykwaterowana i że policja zaczeka na zmianę ustawy, która przyzna takim osobom prawo do sądu. Jednak wciąż policja śle jej wezwania do opuszczenia mieszkania.
Coraz większą plagą są licytacje. Tutaj tytułem do eksmisji jest nie wyrok sądowy, lecz przysądzenie własności na rzecz osoby, która wylicytowała mieszkanie z lokatorami. Nie wchodzi więc w grę rozpatrywanie uprawnienia do lokalu socjalnego. Na szczęście istnieją prawne sposoby zablokowania takiej eksmisji, zwłaszcza wobec osób, które mieszkają a nie były dłużnikami, np. dzieci. Ale ludzie nie znają się na przepisach i jeśli nie dotrą do nas czy innej sensownej organizacji społecznej, to wylatują, a nierzadko trafiają do domów dziecka lub rodzin zastępczych.
Wreszcie bezdomnymi zostają osoby, które wychodzą z zakładów karnych. Taka jest historia pani Ani, która dzwoni do mnie z więzienia, bo podczas odsiadki straciła mieszkanie, a jej są w domu dziecka. chce po wyjściu zdobyć jakiś kąt i odzyskać dzieci. Kiedy znajoma dziennikarka i działaczka społeczna zgłosiła się na moją prośbę do zakładu karnego by odwiedzić panią Anię, powiedziano jej, że takiej osoby tam nie ma. Jednak dziennikarka jest uparta i ustaliła, że pani Ania tam jest. Dzięki tej wizycie uzyskała pełnomocnictwo i teraz wspólnie zabiegamy dla niej o mieszkanie i zamierzamy jej pomóc w odzyskaniu dzieci, a dzieciom w odzyskaniu matki.
Na bruk można też trafić, bo właściciel wynajmowanego przez nas mieszkania „straci cierpliwość”, bo zalegamy z czynszem i bez wyroku, bez komornika za pomocą wynajętych osiłków wystawi nas z dnia na dzień pod chmurkę. To są tzw. dzikie eksmisje. Z nimi najtrudniej sobie poradzić. Bo komornik zapowiada swoje przybycie na konkretny dzień i godzinę. Można przyjść, usiąść na schodach i zablokować. Jednak o tym, kiedy przyjdzie ekipa by nielegalnie nas wyrzucić nigdy dokładnie nie wiadomo.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2019-10-11 11:53:04