Warszawa nie płaci

Warszawa nie płaci

Pewna firma remontowała dla miasta st. Warszawy szkołę dla 350 niepełnosprawnych dzieci przy ul. Różanej. Obiekt potężny, zabytkowy, prace też wymagające staranności i fachowości. pewnym czasie wykonawcy zgłosili miastu, że zakres robót w pierwotnej umowie był niedoszacowany. Że trzeba skuwać tynki i podejmować inne czasochłonne prace dodatkowe. Przedstawiciel miasta nadzorujący budowę przychylił się do ich oceny i w związku z tym Rada Warszawy dokonała korekty budżetu uchwałą z 28 marca 2019 r. Wykonawca podjął te dodatkowe prace ufając zapewnieniom przedstawiciela warszawskiego ratusza, że w ślad za korektą budżetu przyznająca konieczne środki na rozszerzenie robót pójdzie aneks do umowy. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Przeciwnie, przez kilka miesięcy prace były kontynuowana, mimo że Warszawa nie płaciła. W końcu firma budowlana nie była zdolna do kontynuowania remontu bez zapłaty i wypowiedziała umowę. Pracownicy domagają się wypłat. Ponieważ na rynku coraz trudniej o budowlańców, wśród ludzi remontujących budynek byli nawet fachowcy z Indii. Wszyscy oni oczekują na wynagrodzenie za wykonaną pracę. Ale oczekują na próżno. Udałem się więc na prośbę pracowników i szefów firmy do odpowiedzialnego za te sprawy wiceprezydenta Warszawy Michała Olszewskiego, prosząc o wyjaśnienia. odmówił spotkania z przedstawicielami firmy budowlanej i załogi, byłem więc zmuszony rozmawiać pod nieobecność ludzi, w imieniu których poprosiłem o rozmowę. Dowiedziałem się od włodarza miasta, że trzeba być skończonym durniem by kontynuować prace nie mając gwarancji w postaci aneksu do umowy. Pan Michał Olszewski zapewnił mnie, że budowlańcy bez takiego dokumentu w sądzie z pewnością niczego nie wywalczą. Okazali się więc frajerami, którzy pracowali za darmo, bo zaufali miejskim urzędnikom i nie poczekali na ów aneks do umowy. W rozmowie słyszałem od pana wiceprezydenta i towarzyszącego mu urzędnika, że prace zostaną zapłacone, co było logiczne, bo ludzie z nadzoru technicznego dokonali ich „odbioru”. Jednak zaraz potem zapewniano mnie, że wszystko już zostało zapłacone. Budowlańcy twierdzą, że miasto jest im winne ponad 4 miliony złotych. Aby ustalić ponad wszelką wątpliwość jak jest naprawdę zaproponowałem powołanie niezależnych ekspertów. Poprosiłem też o dokumenty. Odpowiedziano mi, że musimy się zwrócić o nie w trybie dostępu do informacji publicznej.
Ludzi, którzy poprosili mnie o pomoc zaniepokoiła wizyta na budowie pewnej firmy z Krakowa, która nie wiadomo, dlaczego została tam przyprowadzona przez miejskiego urzędnika. Urzędnik ten jeszcze niedawno kierował Zielenią Miejską, w której ta sama firma z Krakowa wykonała dwa intratne kontrakty. Teraz ten urzędnik przeniósł się do innej agendy stołecznej, Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta, który nadzoruje remont szkoły dla niepełnosprawnych dzieci przy ul. Różanej. Dlaczego ten urzędnik przyprowadził przedstawicieli krakowskiej firmy na wycieczkę placu budowy na Różanej jeszcze przed ogłoszeniem nowego przetargu na dokończenie prac remontowych, możemy się tylko domyślać. A te domysły te nie są wesołe. Moja misja u wiceprezydenta miała charakter mediacyjny, chcieliśmy doprowadzić do ugody, pomóc w negocjacjach. Spotkałem się jednak z postawą agresywną i nieprzejednaną, a przecież obawy wykonawców potwierdza smutna praktyka naszego budownictwa. Niejeden raz wykonawca był w Polsce odwoływany z budowy a za wykonane przez niego roboty pieniądze otrzymywała kolejna, protegowana firma.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2019-11-25 07:06:03