Gdyby mieć kiepską pamięć i traktować poważnie współczesne wywody, to należałoby uznać, że do 2015 żyliśmy w państwie dobrobytu i ekologii, była tu taka mała Skandynawia, a później przyszedł i rozmontował to wszystko PiS w tempie i z zapałem Thatcher. Taki wniosek płynie z wywodów ludzi, którzy dzisiaj troszczą się o ubóstwo, transport publiczny, kondycję oświaty, służbę zdrowia, dostępność miejsc w żłobkach i przedszkolach, smog, stabilność zatrudnienia, krajobraz itd. Gdy są to ludzie w wieku ~23 lata, to nawet to rozumiem, każdy ma prawo do przywileju młodego wieku i niepamiętania dawnych czasów. Ale gdy są to ludzie starsi, to albo was okłamują, albo nawet w to wierzą, ale tylko dlatego, że ich socjalne i ekologiczne przebudzenia z balcerowiczyzmu czy klasośredniego komfortu i dorobkiewiczostwa zaczęły się wtedy, gdy już było można.
Bo wcześniej było dokładnie odwrotnie. Wysokie bezrobocie, dochody ogromnej części pracujących koszmarnie niskie, erupcja agencji pracy tymczasowej za rządów SLD oraz umów śmieciowych z godzinową stawką rzędu 4-5 pln za PO, masowa likwidacja szkół (tylko za rządów PO zlikwidowano 1400 placówek, a prawie drugie tyle albo ograniczyło działalność, albo przekazano je stowarzyszeniom, które zatrudniały nauczycieli na śmieciówkach), masowa likwidacja lub prywatyzacja służby zdrowia i żałosne płace w niej z wyjątkiem lekarzy + niemal jawne łapówki w szpitalach, masowa likwidacja linii kolejowych i połączeń, masowa zapaść transportu autobusowego (w tym wymuszona prywatyzacja PKSów za PO), prywatyzacja usług komunalnych (w tym np. ciepłownictwa, co skutkuje teraz brakiem podłączeń do sieci ciepłowniczej, czyli tym, że "ciemnogród" na złość ekologii pali węglem), deindustrializacja i polityka gospodarcza w postaci byle jakich usług i konkurowania niskimi kosztami pracy, nieustająca presja na przyrodę i ekosystem, w tym ogromne poparcie całej polskiej postępowej opinii publicznej dla stymulowania motoryzacji indywidualnej i wydawania miliardów na autostrady i drogi szybkiego ruchu kosztem niedoinwestowania kolei, fatalna polityka przestrzenna skutkująca dzikim rozpełzaniem się zabudowy gdzie się da i ekologicznymi skutkami tegoż (niszczone siedliska i krajobraz, generowanie smogu i spalin, marnotrawstwo surowców), niemal zerowy socjal + szczucie na beneficjentów jego resztek, powszechne wyszydzanie sektora publicznego i jego pracowników. I tak dalej, i temu podobne.
Nie było żadnego welfare state, nie było troski o usługi publiczne, nie było socjalu i w nosie miano ekologię, za to powielano wszystkie antyekologiczne błędy krajów Zachodu sprzed kilku dekad. Ktoś, kto się taką tematyką interesuje nie od lat dwóch czy pięciu, gdy to już modne i gdy wypada, wie to doskonale. Swoją troskliwość i wrażliwość, interesowne i spóźnione o dekady, niech sobie SLD, PO, Gazeta Wyborcza, Polityka i reszta tej śmiesznej ferajny wsadzą w tyłek. Czyli tam, gdzie przez dekady trzymali głowę, nie chcąc zmierzyć się przez długie lata z mnóstwem problemów społecznych i ekologicznych, które to w większości właśnie oni wygenerowali lub usprawiedliwiali. I które, wskutek decyzji podjętych w rzekomych "złotych latach", ustawiły sytuację na długie dekady w sposób koszmarny.
Źródło
Opublikowano: 2019-11-25 15:39:14