Niezła dyskusja o mieszkalnictwie w III RP się ostatnio przetoczyła przez Twittera, głownie za sprawą Adrian Zandberg i Jan Śpiewak. Nie znam się na polityce mieszkaniowej i nie zamierzam się mądrzyć co trzeba zrobić żeby „było lepiej”. Nie zmienia to faktu, że argumenty padające w dyskusji zainspirowały mnie do pewnego ćwiczenia wyobraźni. Here’s the story:
Nieco ponad pół roku przed odejściem ze stanowiska, premier Leszek Miller powołuje Krajowy Fundusz Mieszkaniowy. Władza jest przewidująca, bo pokolenie boomu demograficznego z lat 80-tych wchodzi już na rynek pracy. Fundusz ma zbierać środki na budowę państwowych budynków mieszkalnych, a w tym celu wprowadzono nowy podatek, odprowadzany od każdego m3 wody z sieci wodociągowej. Krytyków nowego podatku nie brakuje, bo stanowi on obciążenie towaru pierwszej potrzeby, a jednocześnie nie jest w stanie zapewnić wpływów pozwalających na realizację planu.
Władza jest jednak konsekwentna. Jesienią 2004 roku, nowy Premier, Marek Belka przyjmuje rozporządzenie w sprawie planu docelowej liczby państwowych mieszkań i ich rozmieszczenia geograficznego w kraju. Ten akt stanie się jednym z bardziej stabilnych w polskim systemie prawnym i bez istotnych zmian przetrwa przez lata.
Mieszkania są dostępne dla wszystkich, bez ograniczeń dochodowych. Jedynym warunkiem jest… bycie rodzicem. Ale ponieważ nikt nie pyta o wiek dziecka, państwowe lokum może dostać niemal każdy. Mieszkania są za darmo – lokatorzy płacą jedynie za media. Czynsze (preferencyjne, 5-krotnie niższe od rynkowych) płacą tylko najemcy największych mieszkań-apartamentów o najwyższym standardzie oraz dzierżawcy części lokali usługowych
Generalna Dyrekcja Budynków Mieszkalnych powoli zaczyna realizować pierwsze inwestycje. Krytykowana za tempo pracy z czasem zaczyna coraz lepiej sobie radzić z budową nowych bloków i przebudową starych budynków. Mimo wszystko nowe rozwiązanie jest w oczach opinii publicznej korzystniejsze niż to jakie wcześniej rząd AWS-UW zawarł z należąca do Jana Kulczyka spółką „Apartamenty Wielkopolskie”. Należąca do ówcześnie najbogatszego Polaka firma otrzymała na 35 lat do nieodpłatnego użytku grunty Skarbu Państwa i w ramach koncesji wybudowała na nich ok. 1500 bezpłatnych mieszkań do wynajęcia, ok. 12000 na wynajem komercyjny, z czego ok. 4000 stanowiły przebudowane lokale. Po 35 latach wszystkie wybudowane budynki wraz z gruntami maja przejść na własność Skarbu Państwa. Póki co jednak lokatorzy skarżą się na bardzo wysokie stawki czynszu w mieszkaniach „koncesyjnych” i regularne ich podwyżki.
Gdy w 2005 roku do władzy dochodzi PiS jedną z głównych obietnic jest budowa 3 mln nowych mieszkań. Do realizacji nie dochodzi, mimo uchwalenia wiosną 2007 roku bardzo ambitnego planu, który ma być zrealizowany do 2012 roku. Ówczesna ministra finansów, Zyta Gilowska, proponuje nawet wprowadzenie dodatkowego podatku od szamba (poza środkami na budowę mieszkań ma to również dać impuls proekologiczny), jednak przegrane wybory i niska popularność tego pomysłu sprawiają, że nie doczekał się on realizacji.
Po zmianie władzy GDBM buduje dalej i próbuje zrealizować plan, choć KFM musi emitować coraz więcej obligacji aby być w stanie zaspokoić potrzeby kapitałowe na nowe inwestycje. Rzeczywistość weryfikuje założenia: mieszkania powstają głownie tam gdzie jest je najłatwiej wybudować a nie tam gdzie są najbardziej potrzebne, a terminy oddania kolejnych inwestycji przesuwają się w czasie.
W okolicach roku 2011 pojawiają się pierwsze upadłości wykonawców. Zaczynają się również strajki podwykonawców którzy nie otrzymują wynagrodzeń i też upadają. W obliczu politycznej katastrofy, minister Sławomir Nowak przyjmuje specustawę pozwalającą na użytkowanie niedokończonych budynków. W 2012 roku Sądu Okręgowego w Warszawie zaczynają trafiać pierwsze pozwy przeciwko Generalnemu Dyrektorowi Budynków Mieszkalnych o wypłatę dodatkowych środków z tytułu nadzwyczajnego wzrostu cen betonu, stali, piasku i innych materiałów budowlanych.
Nie zwalnia to jednak zapału nowego rządu w budowie kolejnych bloków. W 2012 do użytku zostaje oddanych ponad 65 tys. państwowych lokali mieszkalnych a rządy koalicji PO-PSL kontraktują kolejne budowy.
Ponowne dojście do władzy PiS to pewne wyhamowanie programu inwestycyjnego, choć głownie to efekt wyczerpania się łatwych do zabudowy gruntów. Tak czy owak, na koniec 2018 roku GDBM zarządza 1940 tys. mieszkań, z czego w latach 2004-2018 wybudowano lub kompleksowo wyremontowano 327 tys. mieszkań o wysokim standardzie. Roczne koszty utrzymania państwowych mieszkań to ponad 2 mld zł, z czego wpływy od najemców pokrywają ok. 10% z tego. Wysokości stawek najmu nie są waloryzowane od 2011 roku, kiedy to wprowadzono nowy system poboru czynszów – naliczanych od metra, zamiast ryczałtem od lokalu.
Łączna kwota zobowiązań KFM na koniec 2018 roku to ponad 53 mld zł, o czym jednak nie mówi się w mediach – dla wszystkich oczywiste jest że Państwo musi budować mieszkania. Media krytykują natomiast coroczne waloryzacje stawek podatku nakładanego na wodę, argumentując że „gdy drożeje woda, to drożeje wszystko”.
——-
Trudno wam to sobie wyobrazić?
To zamieńcie „mieszkania” na „drogi”.
Źródło
Opublikowano: 2019-12-30 22:45:54