Młodzi i szlachetni

Młodzi i szlachetni

Piotra poznałem na organizowanej przez Kancelarię blokadzie eksmisji. Dowiedział się o niej z jednego z portali społecznościowych. Okazało się, że studiuje w Krakowie. I kiedy jakaś kobieta wysłała do nas prośbę o pomoc zadzwoniłem do niego z prośbą by się tym zajął. Kobieta mieszka w Nowej Hucie i to w okolicy, po której po zmroku lepiej nie chodzić. Piotr udał się tam, ale jej nie zastał. Jednak jest uparty i w za którymś była w domu. Pani Marta została eksmitowana z mieszkania socjalnego na ul. Os. Szkolne w krakowskiej Nowej Hucie na skutek zaległości w czynszu. Zaległości te spowodowane były śmiertelną chorobą i w końcu śmiercią, a więc i kosztami pogrzebowymi, jej najmłodszego syna (w chwili śmierci 20 lat, p. Marta ma jeszcze dwóch starszych synów). Mąż pani Marty od roku przebywa w zakładzie karnym, gdzie trafił w wyniku pozwu sąsiada, którego mąż Pani Marty zalał. Mąż pani Marty jest niepoczytalny. Wielokrotnie skargi na niego wnosili sąsiedzi. Chodził nago, nękał mieszkańców, gonił dzieci, obrażał. Zagrożona przez niego czuła się również pani Marta, która na najbliższej rozprawie sądowej poświęconej mężowi była świadkiem przeciwko niemu. Na sprawie miało się rozstrzygnąć się, czy mąż wyjdzie na wolność. Wyszedł. Wrócił i teraz pani Marta już nie prosi, ale błaga o pomoc.
Zajmuje obecnie należące wcześniej do zmarłej matki męża. Płaci tylko rachunki za prąd. Boi się, że mąż wróci i dokona zemsty tudzież w inny sposób będzie utrudniał jej życie i powodował strach o własne zdrowie. Pani Marta jest 70-letnią kobietą pracującą 5 dni w tygodniu jako dozorczyni na komisariacie. Mieszkanie utrzymane jest w czystości, jednakże wymaga remontu. Unosi się w powietrzu nieprzyjemny zapach. Kobieta mówi, że przy eksmisji zaproponowano jej inny lokal socjalny, jednak nie miała ona sił, żeby wybrać się tam, sprawdzić i zorganizować sobie przeprowadzkę. Nadal nie może podnieść się po śmierci najmłodszego z synów. Trzeba więc będzie zorganizować grupę ludzi dobrej woli, którzy pomogą nieszczęsnej pani Marcie uwolnić się od groźnego małżonka i wynieść się do lokalu socjalnego.
W tamtej warszawskiej blokadzie brała też udział Julia, narzeczona Piotra z Krakowa. Również i ona została poproszona o pomoc osobie poszkodowanej. Tym chodziło o lokatorkę z Łodzi, a tak się składa, że Julia tam właśnie studiuje. Zebrała wywiad i dokumenty i przekazała działaczce Kancelarii.
Julia i Piotr, para młodych kochających się ludzi, gotowych nieść bezinteresowną pomoc wszędzie tam gdzie komuś dzieje się krzywda, napawa optymizmem. Nie całe młode pokolenie uległo egoistycznemu modelowi pogoni za własną korzyścią, bez oglądania się na bliźnich. Taka ideowa młodzież coraz liczniej zasila szeregi wolontariuszy Kancelarii. Jest więc sztafeta pokoleń. Nie zabraknie nam Judymów i siłaczek, o których tak pięknie pisał Żeromski.
Gdyby nie sieć ludzi dobrej woli w całej Polsce Kancelaria nie mogłaby skutecznie odpowiadać na prośby o pomoc płynące praktycznie zewsząd. Bardzo często słyszy się, że polskie społeczeństwo stało się wilczym stadem. Ale my w naszej codziennej działalności wciąż odkrywamy wspaniałych ludzi, bez których nasza działalność byłaby nie do pomyślenia. Często to właśnie potencjalni wolontariusze, krewni, sąsiedzi przyjaciele zgłaszają do nas prośby o pomoc a potem w porozumieniu z nami uczestniczą w niesieniu takiej pomocy.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2020-01-01 17:32:38