Zdążyć przed licytacją

Zdążyć przed licytacją

Ja tak ciężko choruję, mam dwoje dzieci, w tym jedno niepełnosprawne i zlicytują mi dom? Pani Maria nie może w to uwierzyć. A jednak komorniczka nie zostawia jej złudzeń. Jeżeli nie będzie spłacała co najmniej po 500 zł miesięcznie dom pani Marii pójdzie pod młotek. A dłużniczkę stać na zaledwie 250 zł. miesięcznej spłaty. Muszę niestety przekonywać nieszczęsną kobietę, że dla banku i komornika argumenty moralne są bez znaczenia. Tak działa system. Żeby rodzina nie wylądowała na bruku potrzebne są szybkie, zdecydowane działania. Mąż pani Marii po dziesięciu latach proszenia o podwyżkę zdecydował się złożyć wymówienie. W firmie sprzątającej za mało zarabiał, żeby spłacać dług. Pożyczyli w banku około 30 000 zł. na remont domu, który odziedziczyli po rodzicach, a który nie nadawał się już do zamieszkania. Niestety sprawy skomplikowała choroba nowotworowa pani Marii. Jest już po resekcji piersi. Czeka ją kolejna operacja. Słowem, podczas gdy dłużniczka dzielnie walczy z rakiem, bank bezwzględnie dąży do odzyskania należności.
Zdecydowaliśmy się podjąć działania, które zapobiegną tragedii czyli licytacji jedynego dachu nad głową tak srogo już dotkniętej przez los rodziny z podwarszawskiego Błonia. Staramy się zebrać od ludzi dobrej woli jakąś w miarę pokaźną kwotę (kilka tysięcy), która pozwoli na podjęcie na nowo rozmów z panią komornik. Będziemy wnosić o wstrzymanie się przed czynnościami zmierzającymi do licytacji. Następnie udamy się na negocjacje do banku, żeby odwołał komornika i pozwolił powrócić do normalnej obsługi zadłużenia. Jednak w tym celu musimy pomóc panu Zbigniewowi, mężowi Marii w zdobyciu zatrudnienia z dochodem pozwalającym spłacać kredyt bankowy. Pan Zbigniew liczy sobie 47 lat, jest z zawodu hydraulikiem, ma też uprawnienia do obsługi wózka widłowego. Po naszym apelu w mediach społecznościowych ludzie zaczęli wpłacać datki z dopiskiem „na ratunek przed licytacją” i podsuwać oferty pracy. Jest więc znaczna szansa na happy end.
Trzeba jednak zauważyć, że w całej tej układance pomoc potrzebującej rodzinie niosą zwykli obywatele i organizacja społeczna, Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej. Nie ma natomiast ani władzy publicznej, samorządu, jakiejś agendy rządowej, która by pomagała wesprzeć rodzinę w tej podbramkowej sytuacji.
Kancelaria już kilka lat temu sformułowała projekt nowelizacji prawa, które wykluczałoby licytację jedynego dachu nad głową. Nazwaliśmy to „prawem ostatniej koszuli”. Projekt wprawdzie był procedowany w Sejmie, ale nie został uchwalony. Powyższy przykład pokazuje, że warto do tego pomysłu powrócić. Ludzi, którym nawet za stosunkowo niewielkie długi licytuje się i domy zgłasza się do Kancelarii mnóstwo. Innym sposobem zaradzenia tym problemom byłoby utworzenie Funduszu, który w takich sytuacjach udzielałby zagrożonym licytacją mieszkania czy domu dłużnikom tanich pożyczek, których spłata rozłożona by była na dłuższy okres. Bo w tych sprawach czynnikiem decydującym jest czas. I gdy bank domaga się jednorazowej spłaty całego kredytu pod groźbą licytacji, bez jakiejś formy pomocy rodziny lądują na bruku, dzieci w biedulu lub w pieczy zastępczej, matki w ośrodkach dla bitych kobiet, choćby nikt ich nigdy nie bił, a mężowie w noclegowniach.
Czas to zmienić, czas zatroszczyć się o rodziny.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2020-01-15 18:01:15