Robert Maślak

Dla GW komentuję pomysł budowy chlewni przy Stawach Milickich i działania Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) we Wrocławiu, która nie zwróciła się do Rady Ochrony Przyrody, gremium doradczego przy RDOŚ, którego jestem członkiem, pomimo świadomości czym dla przyrodników jest Dolina Baryczy i jakie to zagrożenie dla całego ekosystemu, ale też rozwoju gospodarczego i turystycznego tego regionu. Wydała decyzję pozytywną z całkowitym lekceważeniem przyrodników.

„Dolina Baryczy jest domem dla wielu grup zwierząt, szczególnie ptaków. Jej urok doceniają także turyści i sami mieszkańcy.

Teraz boją się, że wszystko zostanie zaprzepaszczone, bo na terenie pobliskiej wsi Olsza ma powstać chlewnia na 2 tys. świń. Młode prosięta będą przywożone z zagranicy, a następnie tuczone i wywożone na rzeź poza granice kraju. I tak cztery razy do roku, co daje łącznie 8 tys. świń.

Chlewnia w Doliny Baryczy. Tracz i Śmiszek oburzeni.

Planowaną inwestycją zainteresowali się dolnośląscy posłowie. Małgorzata Tracz z Partii Zieloni interweniowała u burmistrza, który jest upoważniony do wydania zgody środowiskowej na budowę. Piotr Lech już wcześniej zwrócił się do trzech instytucji państwowych o opinie, które – ku jego zaskoczeniu – okazały się pozytywne.

„Wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że przyszłość Doliny Baryczy leży w rozwoju turystyki oraz agroturystyki, a nie w przemysłowej hodowli świń. Inwestor w swym raporcie nie wziął w żaden sposób pod uwagę charakteru regionu, w którym chce realizować inwestycję, oraz problemów z dostępem do wody na tym terenie. Tym bardziej dziwi to, że dostał pozytywne opinie od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Wód Polskich. Nie zwrócił się natomiast o opinie do Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy ani do ornitologów!” – napisała Tracz na Facebooku.

Zapowiedziała też, że zwróci się z interwencją poselską do RDOŚ oraz Wód Polskich. Będzie się domagać informacji na temat podstawy wydania pozytywnej opinii dla budowy chlewni.

Do Olszy przyjechał również Krzysztof Śmiszek z Lewicy, żeby porozmawiać z mieszkańcami o możliwości zablokowania inwestycji. Skierował pismo do ministra klimatu z prośbą o zbadanie zagrożenia ekologicznego dla życia mieszkańców i chronionej przyrody. Pytania skierował też do instytucji, które pozytywnie zaopiniowały inwestycję.

„Jeśli będzie trzeba, zmobilizujemy inne środowiska do obrony tej dolnośląskiej perły” – zapewnił na swoim profilu na Facebooku Śmiszek.

Mieszkańcy docenili interwencje posłów. – Cieszymy się, że ktoś się nami zainteresował. Posłowie zapewnili, że nie zostawią nas z problemem – mówi Anna Niedbała, sołtyska Olszy.
Katastrofa dla przyrody

Wraz z Krzysztofem Śmiszkiem do Olszy przyjechał dr Maślak z Uniwersytetu Wrocławskiego. Przyrodnik zasiada w radzie przy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
– Od czasu zmian w zarządzie odnoszę wrażenie, że to organizacja fasadowa. Nie ma obowiązku powoływania rady, ale w ostatnich latach zdaje się w ogóle nie korzystać z takiej możliwości. Pozytywna opinia instytucji jest dla mnie zatrważająca – przyznaje dr Maślak.

Zdaniem przyrodnika w Miliczu powinno dojść do spotkania wszystkich stron – zarówno decydentów, mieszkańców, jak i parlamentarzystów i przyrodników. W trakcie spotkania ci ostatni mogliby wyrazić swoją opinię na temat szkód, jakie hodowla wywoła w przyrodzie.

– Dolina Baryczy to jeden z najcenniejszych obiektów przyrodniczych na Dolnym Śląsku. Budowa chlewni oznacza początek końca tego regionu. Naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego przyjeżdżają do rezerwatu prowadzić badania, a studenci przyjeżdżają na ćwiczenia – wymienia dr Maślak.

I dodaje: – Już w tej chwili jest problem z wodą. Stawy milickie są stosunkowo płytkie, latem w Baryczy woda sięgała 30 cm. Jeśli ma dojść do tego 20 ton gnojowicy dziennie, to będzie katastrofa dla przyrody. Tutaj nie ma znaczenia, że chlewnia będzie się znajdować w odległości kilkunastu kilometrów. Gnojowica najzwyczajniej spłynie z pól i dotrze do stawów milickich, gdzie żyją ptaki i ryby. Woda nie będzie skażona, dojdzie też do gwałtownego zakwitania zbiorników.

Nie chcą chlewu, turystyki

Mieszkańcy skończyli już konsultacje społeczne, w trakcie których podnieśli temat opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Dokument ma przygotować gmina. Jeśli zostanie wdrożony, będzie miał wpływ na planowane inwestycje. Taki plan pozwoli zachować turystyczny charakter miejscowości.

– Na terenie Olszy nigdy nie było hodowli przemysłowej, a stawia na rozwój agroturystyki – mówi Anna Niedbała. – Od stawów milickich do Wrocławia przebiega stukilometrowa ścieżka rowerowa. W okresie letnim rowerzyści zatrzymują się w okolicach Olszy, gdzie jest smażalnia, restauracja i hotel.

– Chlewnia oznacza śmierć dla turystyki, w którą obecnie inwestują u nas odważni przedsiębiorcy. Sprowadzają się też osoby z miast. Ale kto będzie chciał jechać do miejsca, gdzie panuje smród, muchy włażą do oczu, słychać kwiczenie, a pod nogami pałętają się szczury? – pyta burmistrz Milicza. Piotr Lech, podobnie jak posłowie, oczekuje wyjaśnień ze strony instytucji opiniujących.”
Cały artykuł: https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/51,35771,25735620.html


Źródło
Opublikowano: 2020-02-28 13:47:10