Najbardziej to lubię oglądać smutne postępowe minki, gdy Bruksela, Europa, Niemcy i reszta obiektów westchnień i aplikac

Remigiusz Okraska:

Najbardziej to lubię oglądać smutne postępowe minki, gdy Bruksela, Europa, Niemcy i reszta obiektów westchnień i aplikacji o dotacje okazują się nie być krynicami prawdy, dobra i piękna, moralnego uwznioślenia, polityki opartej na wartościach, nosicielami praw człowieka i Praw Człowieka, lecz najzwyczajniej w świecie mają w nosie uchodźców i nie zamierzają otwierać granic. Bo nie są klubem przyjaciół wzniosłych wartości, lecz organizacją kapitalistycznych interesów i eksploatacji. Więc wpuszczą uchodźców wtedy, gdy Merkel ma demograficzną lukę na rynku pracy, ale innym razem nie wpuszczą i żadne apele do sumień niczego tu nie zmienią. Bo "otwarte granice" są po to, żeby wysyłać biedocie produkty bogaczy i rozwalać rachityczne krajowe przemysły ubogich społeczeństw, żeby opanowywać peryferyjne rynki zbytu, żeby chłonąć stamtąd tanich wyrobników i tanie surowce. O to chodzi i zawsze chodziło, a głuptasy są przekonane, że nie, że rządy zwane niegdyś burżuazyjnymi, chodzące na pasku wielkich grup kapitałowych, są po to, żeby wam przynieść pokój, dobro, postęp, wartości, pieniążki, dotacje i głaskanie po główkach, bezinteresownie i w trosce o kontynentalną czy światową biedotę. Szkoda tylko że jedyną szansą na zobaczenie prawdziwej twarzy tego projektu przez te naiwne środowiska jest wyłącznie stosunek do uchodźców, a nie np. to, że jeszcze z półtora dekady temu polskie kasjerki siedziały w pampersach na kasach w niemieckich czy francuskich dyskontach w Polsce, zwanych tu "inwestycjami zagranicznymi", a europejscy kulturträgerzy bardziej cenili ojro niż możliwość skorzystania z toalety przez pracownicę.

Źródło
Opublikowano: 2020-03-05 20:28:51