Łukasz Najder:
"Bo muszę ci powiedzieć jedną rzecz, z której na pewno sobie nie zdajesz sprawy. Ten wirus jest naprawdę cwany. Albo zabije cię w kilka godzin, albo osłabi tak, że sam nie będziesz mógł złapać oddechu.
[…]
Gorsi byli ci, co nagle chcieli zarobić na pandemii. Niedaleko mojej miejscowości jest taki kurort narciarski, Abetone. Jak tylko rząd zamknął szkoły na północy, burmistrz wprowadził zajebistą promocję: ski-passy za darmo dla niepełnoletnich. Płacą tylko rodzice. I ludzie się rzucili. Świetny, kurwa, pomysł. Wszyscy każą się izolować, siedzieć w domu, to my, Włosi, zrobimy sobie wakacje.
[…]
Nikt nie był przygotowany na pandemię. W pierwszych dniach marca dawali nam takie pakiety: kilka par rękawiczek, dwie-trzy maseczki, płyn do dezynfekcji. Super, tylko z kilkoma parami rękawiczek to ja maksymalnie trzy dni wytrwam. W tej chwili używamy wszystkiego, co przyniosą nam ludzie. Znajomi lekarze jeżdżą po gabinetach dentystycznych, żeby stomatolodzy dali im plastikowe maski na twarz. Jesteśmy jak policjanci, którzy do włamania jechaliby bez broni, bez jakiegokolwiek sprzętu.
[…]
W ciągu ostatnich 10 lat we Włoszech zlikwidowano 70 tysięcy łóżek w szpitalach publicznych. Mamy niedobór co najmniej 8 tysięcy lekarzy i jakieś 40 tysięcy pozostałego personelu medycznego. W samym Lacjum skasowano 36 szpitali. A jak dodasz do tego fakt, że mamy zdecentralizowany system opieki zdrowotnej i każdy region sobie sam organizował życie w pandemii, to dopełni ci się obraz dramatu.
[…]
Najgorsze są zgony. Bo ten skurwysyński wirus zabija ludzi w samotności. Jesteś w izolatce, odseparowany od bliskich. Jesteś długo niedotleniony, a nawet o tym nie wiesz, nie czujesz tego. Dopiero w ostatniej fazie się dusisz, próbujesz złapać oddech, nie udaje ci się.
[…]
Problemem był przeciętny Włoch, jednostka w społeczeństwie. Włosi to naród osłów. Nie chcieliśmy słuchać wyjących syren, to teraz mamy pandemię.
Pina: – Błagam, nie lekceważcie tego. Uczcie się na naszych błędach. Te ograniczenia w życiu codziennym może i są drastyczne, ale muszą istnieć. I to od razu, bez czekania. Bo skończycie jak my".
Moim pierwszym pacjentem z koronawirusem był mój kuzyn. Sam go reanimowałem. Od tamtej chwili rodzinę oglądam z balkonu.
Źródło
Opublikowano: 2020-03-31 22:07:15