Tomasz Markiewka:
Jest wiele kapitalnych fragmentów w wywiadach z Władysławem Frasyniukiem i Marcinem Królem, ale mnie rozwaliły cztery.
Pada pytanie do Frasyniuka o współczesną polską młodzież: czy wytrzymałaby ścieżki zdrowia? Rozumiecie to? Nie, jak poradzi sobie w czasach kryzysu klimatycznego, na śmieciówkach czy bez mieszkań – to są rzeczy wtórne – najważniejsze pytanie w roku 2020 brzmi, czy polska młodzież wytrzymałaby PRL-owskie prześladowania. Wszak trzeba znać priorytety.
W innym miejscu powiada Frasyniuk: „Polska lewica nie rozumie podstawowej zasady, że aby dać, trzeba mieć. A skąd państwo ma? Od przedsiębiorców, którzy tworzą nasze PKB”. Mnie to zawsze zastanawia, po co takiemu Jeffowi Bezosowi te 800 tysięcy pracowników, skoro mógłby stworzyć całe PKB sam? W ogóle ciężko mi pojąć, skąd się biorą nieskończone pokłady filantropii w przedsiębiorcach, którzy zamiast zatrzymać cały zysk dla siebie, „dają” pracę innym ludziom?
Powiada też Frasyniuk, że gdyby mieszkał w USA, to brałby udział w manifestacjach na rzecz otworzenia gospodarki, bo „Wolność!”. Nie wspomina jednak, czy w tym scenariuszu jest dalej zamożnym przedsiębiorcą, czy jednym z kilkudziesięciu milionów amerykańskich pracowników, których nie stać na porządną ochronę zdrowia.
No i wisienka na torcie: Marcin Król, który wieszczy koniec dobrych czasów. Takie tezy zawsze warto podeprzeć obrazowym przykładem, czymś, co będzie odwoływało się do codziennych doświadczeń rodaków, więc profesor mówi o końcu wypadów na Seszele. Sprawdziłem, ile kosztuje taka wycieczka i mam nieśmiałe przeczucie, że dla 99% Polaków te dobre czasy z wycieczkami na Seszele nie tyle się kończą, co nie zdążyły się zacząć. I nie żebym rozpaczał, że w czasach globalnego ocieplenia nie latamy masowo w odległe rejony świata, ale zastanawiam się, jak właściwie Król wyobraża sobie strukturę polskiego społeczeństwa.
Ekonomista Jakub Sawulski wrzucił ostatnio na Twittera wypowiedź Oli, młodej kobiety: „Mam 26 lat, pracodawca nie przedłuży mi umowy na czas określony z powodu koronawirusa i oszczędności. Studiuję zaocznie, może uda się z zapomogą na uczelni, ale to też małe kwoty”.
Nie wiem, czy Ola przetrwałaby ścieżkę zdrowia, nie sądzę, aby wybierała się na Seszele, jednego jestem za to pewien: problemy takich osób – pracownic i pracowników, szczególnie młodych, szczególnie na śmieciówkach, szczególnie niepodróżujących na Seszele – są nagminnie wypierane ze świadomości polskich elit oraz dużej części polskich mediów. A potem zostają tylko narzekania na niewdzięczną młodzież, która nie chce bronić podarowanej jej demokracji.
Źródło
Opublikowano: 2020-05-03 11:36:18