Od wczoraj po Twitterze i Facebooku hula informacja, że HBO usunęło ze swojej platformy „Przeminęło z wiatrem” za rasist

Tomasz Markiewka:

Od wczoraj po Twitterze i Facebooku hula informacja, że HBO usunęło ze swojej platformy „Przeminęło z wiatrem” za rasistowskie treści. Najczęściej opatrzona emocjonalnymi komentarzami o cenzurze i wymazywaniu historii. Niektórzy zamieszczają złośliwie listę filmów oraz książek, które „politycznie poprawni” mogliby jeszcze usunąć w swoim szaleństwie.

No to sprawdzam wiadomość na zagranicznych portalach. Jest tam podawana razem z oświadczeniem rzecznika prasowego HBO, które zawiera dwie informacje starannie pomijane w tych histerycznych komentarzach. Po pierwsze, film został wycofany z platformy TYMCZASOWO, po drugie HBO deklaruje, że wróci w ORYGINALNEJ, nieocenzurowanej, wersji. Po prostu zostanie do niego dołączony materiał z omówieniem historycznego kontekstu.

Prawdę mówiąc, nie widzę w tym nic skandalicznego. Dodawanie analizy kontekstu historycznego to normalna praktyka w przypadku dzieł literackich, czemu nie stosować jej do dzieł filmowych? A jak ktoś nie chce oglądać, to tego dodatkowego materiału nie odpali, przymusu nie ma, w samym filmie nic się nie zmieni.

Czy HBO musiało w ogóle usuwać film, nawet jeśli robi to tylko na chwilę? Nie musiało (choć warto dodać, że zrobiło to w odpowiedzi na sugestię Johna Ridleya opublikowaną w „LA Times”). Czy to zagrywka PR? Ależ oczywiście. Rzecz w tym, że to nie ma wiele wspólnego z „terrorem poprawności politycznej”, raczej z typowymi zabawami wizerunkowymi wielkich firm, które podpinają się pod wzniosłe idee. A przede wszystkim – daleko temu do cenzury i wymazywania historii, o których krzyczy od wczoraj tyle osób.

Od razu przypomniała mi się z moich czasów studenckich.

USA chce zakazać używania frazy „nielegalny imigrant” – usłyszałem podczas jednych z zajęć. Czyż nie jest to doskonały przykład terroru poprawności politycznej, która będzie teraz wsadzała do więzienia za użycie nieodpowiednich słów? Kiedy wróciłem do mieszkania, sprawdziłem zaciekawiony informację. Okazało się, że nie Sąd Najwyższe, ale Associated Press (agencja prasowa) i nie zakazuje czy straszy więzieniem za używanie frazy „nielegalny imigrant”, ale po prostu wykreśla ją ze swojego poradnika językowego dla dziennikarzy, argumentując, że nielegalne są działania danej osoby, a nie sama ta osoba.

I to zazwyczaj jest z tym „terrorem poprawności politycznej”.

Źródło
Opublikowano: 2020-06-11 16:59:00