Robert Maślak

Kazał całą lekcję klęczeć na kolanach, bił wieszakami, dziewczynki sadzał na kolanach, głaskał po plecach, łapał za krocze. Przez lata chronił go biskup kaliski Stanisław Napierała związany z Radiem Maryja.
Kolejny biskup chroniący pedofila i sadystę.
"Księdza Włodzimierza Łuczuka, proboszcza w 2-tysięcznym Lututowie w diecezji kaliskiej, policja zatrzymała we wrześniu 2004 r. Zarzut: molestowanie seksualne 8-letnich i znęcanie się nad nimi. Sąd aresztował księdza.
Reporterzy "Wyborczej" pojechali do miasteczka. opowiadały: "Ksiądz był niedobry, bił nas po rękach linijką", "Kazał całą lekcję klęczeć za karę na podłodze, bił wieszakami", "Dziewczynki sadzał na kolanach i głaskał po plecach". Matka jednej z uczennic powiedziała policjantom, że podczas lekcji proboszcz łapał jej córkę za krocze. Wiedzieli o tym nauczyciele i dyrekcja szkoły – zmowę milczenia przerwała dopiero jedna z matek.

Pedofilia w Kościele. Były skazany nadal jest księdzem

Proboszcz przyznał się tylko do "dyscyplinowania młodzieży", ale sąd skazał go także za molestowanie seksualne. był jednak łagodny: niecałe dwa lata więzienia w zawieszeniu i czteroletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela.
Władysław Łuczuk ma dziś 63 lata i nadal jest księdzem. W świetle prawa jest niekarany – uległ zatarciu dwa lata temu. Gdy został zatrzymany, a potem skazany, diecezją kaliską kierował radiomaryjny biskup Stanisław Napierała. Dziś ma 83 lata i cieszy się kościelną emeryturą.

Do sprawy proboszcza z Lututowa przez lata nikt nie wracał. Zmieniło się to przed rokiem, gdy premierę miał "Tylko nie mów nikomu", pierwszy film braci Sekielskich o pedofilii w polskim Kościele. Dziennikarze odnaleźli księdza Łuczuka w diecezji siedleckiej na wschodzie Polski. Był kapelanem w domu pomocy społecznej.

Biskup Napierała wstawia się za skazanym

Ksiądz Jacek Świątek, rzecznik siedleckiej kurii, potwierdził, że w 2010 r. księdza Łuczuka oddelegowano do pracy w ich diecezji. Zgodził się na to biskup Zbigniew Kiernikowski. Wiedział o wyroku za molestowanie i dlatego nie skierował księdza Łuczuka do "bezpośredniej pracy parafialnej". Za skazanym proboszczem wstawił się wtedy kaliski biskup Stanisław Napierała.

"Ks. Władysław Łuczuk nie miał kontaktu bezpośredniego z dziećmi i młodzieżą" – zapewnił rzecznik siedleckiej kurii. Podkreślił, że na zachowanie księdza nie wpłynęła żadna skarga i cały czas był "pod stałą kontrolą odpowiednich władz diecezjalnych".

"Ponieważ nie otrzymał kary suspensy, sprawował sakramenty święte jak każdy kapłan (…) W sprawie ewentualnego kanonicznego postępowania względem ks. Władysława Łuczuka osobą decyzyjną jest biskup kaliski" – dodał rzecznik.

Gdy sprawą zainteresowały się media, ksiądz Łuczuk wrócił z Siedlec do Kalisza. Zamieszkał w domu księży emerytów.

Reakcja biskupa Napierały: milczenie i ukrywanie sprawcy

W tym roku premierę miał drugi film braci Sekielskich "Zabawa w chowanego". Ujawniał, że obecny biskup kaliski Edward Janiak chronił innego księdza pedofila Arkadiusza Hajdasza. Sprawa stała się głośna, prymas Polski abp Wojciech Polak powiadomił Watykan o niedopełnieniu przez Janiaka obowiązków. Kościelne dochodzenie trwa – Janiak może być pierwszym polskim biskupem usuniętym z urzędu za tuszowanie pedofilii.
Po premierze filmu Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny katolickiego pisma "Więź", postanowił wrócić do sprawy księdza Łuczuka. Ustalił, że duchowny może nadal bez ograniczeń sprawować sakramenty: mimo że mieszka w domu księży emerytów, w lutym tego roku odprawiał mszę odpustową i głosił przez cały dzień okolicznościowe kazania w parafii pod Kaliszem.

Nosowski zaczął sprawdzać, co w sprawie księdza zrobili przez 15 lat kaliscy biskupi Napierała i Janiak. Kościelni hierarchowie od 2001 r. mają bowiem obowiązek zgłaszania do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary przypadków nadużyć seksualnych. Sprawę księdza Łuczaka powinni byli zatem zgłosić.

"Reakcja biskupa Napierały na prawomocny sądowy to: milczenie, zaniechanie podjęcia działań nakazanych prawem kościelnym, ukrywanie sprawcy poprzez transfer do innej diecezji" – wylicza Nosowski w artykule "Jak to się robiło w diecezji kaliskiej", opublikowanym na stronie "Więzi".

Biskup Edward Janiak nie znał przeszłości księdza?

Ks. Marcin Papuziński, rzecznik kaliskiej kurii, odmówił "Wyborczej" odpowiedzi na pytania w tej sprawie. Nosowskiemu odpisał jednak, że kuria „nie posiada dokumentów świadczących o wszczęciu w roku 2005 postępowania kanonicznego”. Takie postępowanie wszczęto dopiero w ubiegłym roku, gdy dziennikarze odnaleźli księdza Łuczuka i przypomnieli jego przeszłość. Dopiero wtedy kaliska kuria powiadomiła Watykan.

Ks. Papuziński zapewnił też Nosowskiego, że obecny biskup kaliski Edward Janiak do ubiegłego roku nie znał przeszłości swojego księdza. Nosowski skomentował, że nawet jeśli tak było, to jest "ignorancja zawiniona, czyli sytuacja, w której ktoś nie wiedział, choć wiedzieć powinien".

Redaktor "Więzi" podkreśla jednak, że skoro księdza skazano w 2005 r., to obowiązek powiadomienia Watykanu spoczywał już na ówczesnym biskupie Stanisławie Napierale. Rzecznik kurii nie wyjaśnił, dlaczego hierarcha nie dopełnił tego obowiązku.

Biskup Napierała: Są sytuacje, gdy trzeba milczeć

Biskup Napierała mimo podeszłego wieku wciąż jest aktywny: odprawia msze, niedawno udzielał święceń nowym kapłanom w zastępstwie biskupa Janiaka. Poprosiliśmy rzecznika kurii o skontaktowanie z Napierałą. Prośba pozostała bez odpowiedzi.

Zbigniew Nosowski tłumaczy postawę biskupa Napierały, cytując jego własne słowa: "Są sytuacje, gdy trzeba milczeć dla dobra wszystkich. Jeśli komuś zależy na Kościele, nie mówi o kapłanach źle”.

"Nic więc dziwnego, że rozumując w ten sposób, Napierała w 2004 r. uznał, że reakcją właściwą jest właśnie milczenie" – komentuje Nosowski. Ale jego zdaniem na postawę biskupa mógł też wpłynąć łagodny sądu – tylko więzienie w zawieszeniu. Publicysta przypomina, że kilkanaście lat temu była to częsta praktyka sądów w takich sprawach.

Świecki katolik zatroskany o dobro Kościoła

Redaktor "Więzi" nie poprzestał jednak na opisaniu sprawy. Poinformował, że o swoich ustaleniach powiadomił już metropolitę poznańskiego abp. Stanisława Gądeckiego, któremu podlega diecezja kaliska.

"Jako świecki katolik zatroskany o dobro Kościoła i jego przyszłość w naszej ojczyźnie, dokonuję zawiadomienia o kilkunastoletnim zaniechaniu podjęcia działań przez diecezję kaliską – kierowaną do 2012 r. przez biskupa Stanisława Napierałę, a od 2012 r. przez biskupa Edwarda Janiaka" – napisał Nosowski. I dodał, że liczy na przeprowadzenie przez Gądeckiego rzetelnego dochodzenia w tej sprawie.

PS Kierując się prawem opinii publicznej do informacji, w naszym artykule podajemy nazwisko księdza Włodzimierza Łuczuka. Zbigniew Nosowski w swoim artykule się na to nie zdecydował. Wyjaśnił: "Nie podam tu nazwiska sprawcy, choć jest ono znane publicznie. Chodzi mi bowiem nie o piętnowanie tego człowieka, lecz o pokazanie procederu, jaki stosowali jego przełożeni".
Całość: https://poznan.wyborcza.pl/…/7,36001,26041408,kolejny-bisku…


Źródło
Opublikowano: 2020-06-18 13:24:31