O tym, że ochrona zdrowia jest w fatalnej kondycji alarmuję od dawna (patrz wpis

Marcelina Zawisza:

O tym, że zdrowia jest w fatalnej kondycji alarmuję od dawna (patrz wpis niżej).

O tym, że należy podnieść nakłady na ochronę zdrowia również alarmuję od dawna.

Złożyliśmy nawet stopniowo zwiększającej te nakłady do 7,2 % do 2024 r.

Jednym z wielu przykładów fatalnych konsekwencji niedofinansowania ochrony zdrowia jest sytuacja, w jakiej znajdują się obecnie podmioty świadczące rehabilitację leczniczą. Poza przychodniami są to m.in. organizacje pozarządowe, również te, które nie prowadzą działalności gospodarczej, czyli są pracodawcami, ale nie są przedsiębiorcami, więc nawet pomoc zapewniana przez tarcze antykryzysowe nie jest dla nich dostępna. Problem, z jakim zostały skonfrontowane to zmiana sposobu rozliczania świadczeń w formie teleporad.

Wprowadzone w czasie pandemii obostrzenia uniemożliwiały kontynuowanie rehabilitacji. Pojawił się pomysł teleporad, które MZ zaopiniowało pozytywnie, jednak zaproponowany sposób rozliczania świadczeń w tej formie stawia placówki prowadzące rehabilitację leczniczą w trudnej finansowo sytuacji. W skrócie: za konsultację rehabilitacyjną w formie teleporady placówka dostanie mniej pieniędzy niż za tradycyjną, bezpośrednią formę rehabilitacji.

Zdaje się, że MZ i NFZ nie biorą pod uwagę, że świadczenia w formie teleporad wykonywane w miejscu pracy nadal generują koszty w postaci prądu, wody, środków do dezynfekcji, a na pracowników i pracownice nakładają obowiązek poświęcenia dodatkowego czasu na przygotowanie się do tego typu konsultacji. Nagrywanie filmików instruktażowych, również z udziałem współpracowników, konsultowanie filmów nagrywanych przez rodziców, przygotowywanie dokładnej instrukcji i tworzenie planu pracy na nowo, bo i warunki przecież były nowe, sprawiły, że praca okazała się trudniejsza, od tej wykonywanej wcześniej.

Można odnieść wrażenie, że MZ i NFZ nie bierze również pod uwagę tego, że rehabilitacja i fizjoterapia, żeby okazały się skuteczne, muszą być realizowane w sposób ciągły. To kluczowa sprawa! Dlaczego więc, za pracę, która ma mieć ten sam efekt, placówki mają dostać mniej pieniędzy? Nie wiem.

To potwornie przykre że w tak trudnym czasie dzieci z niepełnosprawnościami i ich zostały pozostawione na pastwę losu. A raczej na łasce rehabilitantek, fizjoterapeutów, którzy w trosce o dobro swoich pacjentów o pacjentek wykonywali ogrom pracy w formie wolontariatu.

Jest jeszcze jeden wątek, który pozostawia wiele niepokoju wśród dyrekcji i pracowników placówek – to wizja “nadrabiania” niezrealizowanych, a zakontraktowanych świadczeń. Jak to zrobić? Kiedy to zrobić? Gdzie to zrobić? Liczba sal jest ograniczona, liczba pracowników i limity godzin pracy stałe. Jakim cudem zmieścić kilku pacjentów w miejsce konsultacji jednej osoby? Na to i kilka dodatkowych pytań czekamy w odpowiedzi na interpelację, jaką złożyłam.

Źródło
Opublikowano: 2020-06-23 21:06:21