Zbigniew Boniek rzuca tekstami, że „aby uczynić z ludzi niewolników, należy dać im pieniądze, których nie zarobili”. Wia

Tomasz Markiewka:

Zbigniew Boniek rzuca tekstami, że „aby uczynić z ludzi niewolników, należy dać im pieniądze, których nie zarobili”. Wiadomo z kim i czym to się kojarzy w Polsce, więc lajeczki idą tysiącami.

Może nie znam historii świata dobrze jak Boniek, ale wydaje mi się, że w większości przypadków robiono z ludzi niewolników w nieco inny sposób. Nie tyle dawano im pieniądze, co odbierano podstawowe prawa i przymuszano do pracy pod groźbą surowej kary.

Gdybym miał już szukać analogii we współczesnej Polsce, to z niewolnikami kojarzą mi się raczej ludzie zapierdzielający na umowach śmieciowych i drżący na myśl o kolejnej racie kredytu, a nie ktoś otrzymujący socjalną. Albo osoby takie jak Małgorzata, bohaterka jednego z tekstów Kacpra Leśniewicza: „Nie miałyśmy dla siebie nawet łazienki i łóżka, na których mogłybyśmy się położyć nad ranem. Nigdy nie wiedziałyśmy, ile szefowa zapłaci nam za dodatkową pracę jako obsługa wesela. Jak na loterii. Wszystko zależało od humoru szefowej – wspomina Małgorzata. – Pracowałam na czarno za trzy złote na godzinę, umowę na siedem złotych dostałam na krótko przed chorobą”.

Może gdyby kilka osób wyciągnęło głowę ze swoich czterech liter i zamiast snuć pseudo-filozoficzne rozważania na temat duchowej wolności, raczyło zauważyć podstawowe formy zniewolenia ekonomicznego, to Polska wyglądałaby dziś trochę inaczej. I nie trzeba byłoby liczyć na to, że ostatnim ratunkiem dla demokracji jest schlebianie Bosakowi.

Źródło
Opublikowano: 2020-07-03 13:26:42