Wojciech Czuchnowski napisał dla „Gazety Wyborczej” tekst, który sprowadza się do przesłania: gdyby wszyscy nie-PiS-owsc

Tomasz Markiewka:

Wojciech Czuchnowski napisał dla „Gazety Wyborczej” tekst, który sprowadza się do przesłania: gdyby wszyscy nie--owscy politycy i wyborcy zachowywali się tak, jak to sobie wymyśliłem, to opozycja wygrałaby wybory. Z tej okazji chciałbym ogłosić, że gdyby wszyscy nie-PiS-owscy politycy i wyborcy, łącznie z Czuchnowskim, zachowywali się tak, jak ja to sobie wymyśliłem, to opozycja nie tylko wygrałaby wybory, ale zaczęłaby realizować progresywną politykę. Tylko kurde, cały problem z demokracją w tym, żeby ludzie nas posłuchali i chcieli robić to, co sobie wymyśliliśmy, nie?

Czuchnowski jest też przykładem wpadania ciągle w ten sam głupi schemat: polityka miłości, uśmiechu i dialogu, która ma odróżniać opozycję od PiS, błyskawicznie zamienia się w politykę lżenia Hołowni, Biedronia, Kosiniaka-Kamysza, wyborców lewicy, ludzi ze wsi, ludzi z niższym wykształceniem, słowem – każdego, kto nie spełnił moralnych oczekiwań zakochanych w sobie komentatorów politycznych, wygrywających w swojej głowie już szósty raz z -em .

Tak pisałem o tym w „Gniewie”:

„Dotykamy tutaj największego paradoksu wyznawców polityki miłości. Przypominają oni trochę jedną z postaci występujących w filmie animowanym „Lego: Przygoda”. Chodzi o policjanta, który jest jednocześnie dobrym gliną i złym gliną. Jego przemiana obrazowana jest za pomocą… przekręcającej się główki (pamiętajmy, że mówimy o klockach). W jednej sekundzie widzimy dobrego glinę o radosnych rysach twarzy, a w kolejnej tego złego, którego twarz przybiera gniewny wyraz. I tak właśnie się zachowują najbardziej krewcy uśmiechnięci Polacy. Głoszą przesłanie dialogu, pogody ducha, a za chwilę wyzywają sporą część społeczeństwa od sprzedajnych prostaków albo od niecnych symetrystów, którzy nie chcą dostrzec cywilizacyjnej różnicy między i PO”.

Trzeba się na coś zdecydować. Jeśli chce się uprawiać politykę miłości i otwartości, to konsekwentnie. Jeśli chce się iść w politykę gniewu, to super, ale wtedy wypadałoby powiedzieć to sobie otwarcie i zastanowić się, jak ukierunkować ten gniew w kierunku pozytywnej zmiany i mobilizowania kolejnych grup wyborczych, a nie walić w ludzi, których jeszcze wczoraj zachęcało się do współpracy.

Trudno sobie jednak w ogóle zdać sprawę z tego dylematu, gdy przyjmuje się postawę: ja, światły reprezentant wolności, demokracji i europejskości, mówię wam, ciemniaki, potencjalni zdrajcy i symetryści, co macie robić, a jak nie zrobicie, to jesteście, jak to napisał Czuchnowski na Twitterze, **********.

Źródło
Opublikowano: 2020-07-13 13:51:14