Daria Gosek-Popiołek:

Dziś początek roku szkolnego. Minister Edukacji Narodowej przekonuje, że nie ma co się bać, a na jego konferencji prasowej od jednej z wicedyrektorek szkoły podstawowej usłyszeliśmy, że trzeba patrzeć z optymizmem w przyszłość. Jednocześnie Rzecznik Praw Dziecka w wywiadzie telewizyjnym pytany o stan przygotowania szkół powiedział, że "tam, gdzie potrzeba, tam stolarze powinni ciąć ławki na pół i w ten sposób powinny być przygotowywane szkoły. Jeśli trzeba to zrobić teraz, bardzo dobrze, bo stolarze będą mieli co robić".

Dyrektorzy i dyrektorki szkół otrzymali bardzo lakoniczne zalecenia – zgodne zresztą z założeniem, że jakoś to będzie i bądźmy optymistami. Gdy porównamy te zalecenia z tymi, które choćby w Wielkiej Brytanii otrzymały dyrekcje szkół, zdziwimy się, jak powierzchownie do bezpieczeństwa w szkołach podchodzi ministerstwo edukacji.

Bo jak powrót do szkół wygląda w praktyce już widzimy: przed niektórymi placówkami ustawiły się duże kolejki, niektóre szkoły już są "wyłączone" z powodu kwarantann.

Bo mamy nadal więcej pytań niż odpowiedzi. I coraz mniej wątpliwości, że MEN zawaliło ten najważniejszy egzamin.
Przykłady?
?Program Zdalna Szkoła Plus, oczko w głowie ministerstwa, nie pokrywa nawet 1% zapotrzebowania szkół na sprzęt komputerowy dla uczniów, którzy go nie mają. Nauczyciele nadal nie czują się też w pełni przygotowani na nauczanie zdalne (podobnie jak rodzice).
?‍??‍?Nie wiemy, jak ministerstwo ma zamiar chronić nauczycieli/nauczycielki po 60 r.ż. i innych będących w grupie ryzyka.
??Ministerstwo nie poświęciło zbyt wiele uwagi temu, jak bardzo zwiększą się różnice w poziomie wiedzy między uczniami z różnych szkół/różnych klas/różnych gmin w przypadku stosowania różnych metod nauczania (zdalnego, stacjonarnego, hybrydowego) – jak potem "egzaminować" uczniów, jak wyglądać powinny egzaminy na koniec roku?
??Co z wsparciem dla uczniów powracających z kwarantanny – co ze stygmatyzowaniem tych uczniów przez koleżanki i kolegów? Jak wesprzeć nauczycieli, którzy będą obserwować tego typu zachowania i którzy powinni reagować i interweniować?

Cała odpowiedzialność zrzucona jest na dyrekcje szkół, na samorządy – tak, by minister mógł potem umyć ręce. A jednocześnie "odbiera" się dyrektorom szkół możliwość działania. Tak było choćby w Zakopanem gdzie samorząd planował odroczenie startu roku szkolnego, ale szybko został przestawiony na właściwe tory, przez wszechobecną partię.


Źródło
Opublikowano: 2020-09-01 14:12:45