Robert Maślak
"Alarm przed niedzielnymi pokazami cyrku Arena ze zwierzętami podniósł w sieci Robert Maślak z Instytutu Biologii Środowiskowej Uniwersytetu Wrocławskiego. Na Fb przypomniał, że miasto nie udostępnia swoich terenów dla cyrków, nie może jednak tego zakazać podmiotom prywatnym czy spółdzielczym.
"Potrzebny jest opór społeczny. Jeśli chcesz wyrazić swoje zdanie na temat tego barbarzyńskiego procederu, to napisz do spółdzielni".
Sprawę w mediach społecznościowych skomentował również prezydent Wrocławia: "Nie ma prawnych możliwości, by miasto zabroniło tego typu działalności – tym bardziej, że to teren prywatny. Niemniej jednak raz jeszcze odradzam. I przypominam, że już dawno podjęliśmy we Wrocławiu decyzję, że nigdy nie udostępnimy miejskiego terenu dla cyrku, który angażuje zwierzęta. I to samo rekomendujemy wszystkim innym. Cyrk to nie miejsce dla zwierząt!" – napisał Jacek Sutryk. Budżet uszczuplony przez pandemię
Cyrkowi Arena, w której tresowane są lwy, wielbłądy, konie i słonie, swój teren przy ul. Litewskiej udostępniła Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Bolesława Krzywoustego. Jej prezes Tadeusz Sadowy w rozmowie z "Wyborczą" mówi, że nie on podjął decyzję, ale cały trzyosobowy zarząd. I się niej nie wycofa.
Sadowy: – Nie stać nas na zapłacenie kar za wypowiedzenie umowy. Dbamy o finanse i zarabiamy, by nie podnosić opłat mieszkańcom. W czasie trwającej pandemii nasz budżet uszczupliły też ulgi dla przedsiębiorców wynajmujących nasze lokale.
Zdaniem prezesa, "głosy sprzeciwu jednostek, a nie całego społeczeństwa, to szukanie sensacji". – W przyszłości – deklaruje Sadowy- możemy się zastanowić, ale ustawy zakazującej występów cyrku ze zwierzętami nie ma.
Jest jednak stanowisko rady miejskiej w tej sprawie, o czym prezesowi w telefonicznej rozmowie przypomniał wiceprezydent Sebastian Lorenc. – Poprosiłem, by spółdzielnia zastanowiła się, czy ich decyzja ma sens – mówi nam wiceprezydent.
U jej władz interweniował też poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. W liście napisał: "Nie możemy przechodzić obojętnie obok cierpienia zwierząt brutalnie wyrywanych ze swojego naturalnego środowiska i tresowanych w celach zarobkowych. Tresura taka pełna jest przemocy zarówno fizycznej, jak i psychicznej, a poza występami zwierzęta są trzymane w małych klatkach często ze spętanymi kończynami. Chirurgicznie usuwa im się zęby i pazury, okaleczając je do końca życia".
Szef Areny Mirosław Złotorowicz zapewnia, że wiele zwierząt sam wychował od małego. I że są łagodne, a dzieci mogą dotknąć np. wielbłąda i przejechać się na nim. – Ludzie chcą cyrku ze zwierzętami. Bez nich cyrk nie istnieje. Te które z nich zrezygnowały, już poupadały – zauważa.
Arena w niedzielę ma dwa spektakle o godz. 14 i 17. Bez protestów nie obędzie.
Złotorowicz: – Nazywają mnie oprawcą, ale nigdy mnie nie widzieli. Rzucają oskarżenia, ale nie potrafią ich udowodnić. Mówią, że zarabiam na krzywdzie zwierząt, a sami czerpią z tego zyski. Choćby z publikowanych w sieci zdjęć przywiązanego psa do drzewa. To wszystko nieprawda, bo takich złych ludzi nie ma.
Na Psim Polu Arena nie będzie występowała po raz pierwszy. W 2017 r. też się tam pojawiła, a razem z nią "Viva!" przekonująca, że „wykorzystywanie zwierząt to anachronizm, którego miejsce jest na śmietniku historii”.
https://wroclaw.wyborcza.pl/…/7,35771,26261221,cyrk-ze-zwie…
Źródło
Opublikowano: 2020-09-04 10:00:01