Aborcyjny Dream Team:


Wczoraj w Warszawie odbyło się coś niezwykłego. O 18.15 pod palmą na rondzie de gaulle zgromadziłyśmy się, żeby publicznie powiedzieć „miałam aborcję.”

Przez Warszawę przedzierały tłumy, a wokół palmy gromadziły się osoby, żeby słuchać naszych aborcyjnych opowieści, ale co najważniejsze – żeby mówić.

Stałyśmy tam i mówiłyśmy.
Jako pierwsza głos zabrała pani, której nie znamy, w wieku naszych mam albo babć. Powiedziała nie tylko o swojej aborcji, ale też, że jest z nas wszystkich dumna, że walczymy o dostępną aborcję! Potem kolejna osoba i kolejna i kolejna. Mówiłyśmy o uldze, o bólu, o wsparciu, o tym, że wszystkie kiedyś możemy potrzebować aborcji. Mówiłyśmy o mężach, którzy byli przy nas w trakcie, o przyjaciółkach, o powiedzeniu o swojej aborcji swojemu tacie z okazji 74. urodzin.
O byciu lesbijką z doświadczeniem aborcji.
O tym, że musimy się wspierać w aborcjach, bo kiedy moje państwo mnie nie chroni, to moje siostry muszę bronić!

Wchodzilyscie na górkę przy palmie, brałyście mikrofony w dłonie, a wasze oczy szkliły się od emocji. Przytulałyśmy się, głaskałyśmy głowach. Patrzylysmsy w ten tłum i mówiłyśmy „miałam aborcję.”

Byłyśmy ze sobą! Byłyśmy silne i odważne! Było z nami wspaniałe i spektakularne PROABO Komando – które nas chroni przed opresyjnym państwem i systemem.

40 minutach pojawił się gaz i petarda rzucona w nasza stronę przez naziolstwo
z bramy pod Empikiem. Rozbiegłyśmy się, ale kilku minutach – już nie w takiej licznej grupie – wróciłyśmy. Wycierałyśmy sobie oczy chusteczkami z solą fizjologiczna, dzieliłyśmy się wodą do picia, krzyczałysmy z całych gardeł w stronę nazioli „wypierdalać”.

Pojawiła się kolejna petarda i się rozbiegłyśmy, mimo wszystko starając się dbać o siebie nawzajem, wiedząc że antifa zajęła się sytuacją. Policja podeszla na gotowe, choć przy pierwszej petardzie stali bardzo blisko nas, to udawali, że nic się nie dzieje. Wkroczyła dopiero, gdy był już względny spokój.

Ten atak jest bardzo symboliczny. „Obrońcy życia” rzucający petardami w osoby mówiące o swoich aborcjach ba środku miasta.
Jakby chcieli powiedzieć „nienawidzimy waszej wzajemnej solidarności, waszego siostrzenstwa, nienawidzimy Was!. Chcemy Was zajebać.”

Wiemy, że był zaplanowany, wiemy, że był celowy. Wiemy, że to dowód na to jak oni bardzo nienawidzą naszej siły.

Ratujemy się wzajemnie poprzez samoorganizację, poprzez samopomoc, bo na ochronę państwa nie możemy liczyć.
Żadnej z nas nic się nie stało.

Mamy siebie i zawsze będziemy mieć. Wrócimy na ulice z tymi aborcjami.
Silniejsze i odważniejsze z PROABO komando. Wrócimy na ulice nie tylko Warszawy. Wrócimy na ulice miasteczek i wsi.
Trzymając się za ręce.

Nigdy nie będziesz szła sama Kochanie. Nigdy.






Źródło
Opublikowano: 2020-10-31 16:52:14