Robert Maślak

Ciała wychodzą z ziemi. Polscy futrzarze w obawie przed koronawirusem rozpoczęli wybijanie norek o miesiąc wcześniej niż zwykle. Łącznie z innymi gatunkami zabitych zostanie ponad 4 mln osobników. To i połowa mniej niż kilka lat temu. Chętnych na futra jest coraz mniej. W Danii, ktora jest największym producentem skór na świecie, z powodu koronawirusa zabito część z blisko 17 mln norek. Później okazało się, że rząd mial prawa zdecydować o zabiciu norek. Większość została zakopana na terenach wojskowych. Przykryte zostały 2 m warstwa ziemi, ale pod wpływem rozkładu ciał i powstałych gazów, fragmenty zaczęły wydostawać się na powierzchnię. Okazało się, że zakopano je w pobliżu ujęć wody. Stąd rozważa się, wykopanie 10 tys. ton szczątków zwierząt i ich spalenie.

Dania nakazała wybicie norek miesiąc temu po ujawnieniu zakażenia koronawirusem 12 osób pracujących na fermach i stwierdzeniu zakażonych norek na 63 fermach. Zmutowana wersja wirusa przenosi się na człowieka i odwrotnie, z człowieka na norki. Właśnie ukazały się dane, że zakażonych koronawirusem jest w Danii 310 osób, które pracowały przy obróbce skór z norek. Dyrektor ośrodka zajmującego się epidemią koronawirusa określił pracę w branży futrzarskiej jako bardziej niebezpieczną niż w ochronie zdrowia. Dania zakazała działania ferm do końca 2021 r. Podobnie Holandia wybiła setki tysięcy norek – kraj ten przyspieszył datę wprowadzenia całkowitego zakazu ferm futrzarskich.

W Polsce tydzień temu potwierdzono SarsCov2 u 8 norek spośród zbadanych 91 zwierząt. Będzie to choroba zwalczana z urzędu (hodowca musi zgłosić fakt choroby i dostanie odszkodowanie od państwa)




Źródło
Opublikowano: 2020-12-02 11:36:49