SŁOWO NA NIEDZIELĘ
Prawie równo 23 lata temu (a dokładnie 23.02.1998) został przez Polskę podpisany Konkordat, który ustalił stosunek Rzeczypospolitej Polski do Kościoła Katolickiego działającego w jego granicach. Jest to w historii naszego kraju smutna data.
Dokument ten utrwalił poddańczy charakter naszego państwa wobec Kościoła Katolickiego, a do tego doprowadził do nierównego traktowania związków wyznaniowych. Negatywnie oceniam Konkordat nie tylko jako członek partii Razem, nie tylko jako obywatel, ale także jako teolog Kościoła mniejszościowego.
Wiele przepisów znajdujących się w Konkordacie jest po prostu patologicznych.
Czy wiedział*ś na przykład, że jeśli katechet*k*a nie wywiązuje się ze swoich obowiązków (już abstrahując od pytania, czy lekcje religii powinny odbywać się w szkole), to my jako obywatele i obywatelki, my jako państwo, nie mamy żadnych narzędzi dyscyplinujących nauczyciela/kę religii?
Dzieje się to dlatego, że katechet*k*ę do szkoły posyła lokalny biskup i jeśli dana osoba ma takie skierowanie od biskupa, to dyrektor*ka danej placówki ma OBOWIĄZEK tę osobę zatrudnić, a zwolnić ją można dopiero po… utrzymaniu zgody biskupa. My jako państwo mamy w takiej sytuacji związane ręce, musimy zdać się na łaskę zwierzchnika lokalnej diecezji katolickiej, czy nam pozwoli na usunięcie ze stanowiska nauczyciela/kę, który/a nie wywiązuje się ze swoich obowiązków.
Czy wiedział*ś, że każda uczelnia katolicka, którą wszyscy jako społeczeństwo wspólnie utrzymujemy, ma z urzędu „nadrektora”, którym znów jest lokalny biskup? Takiej funkcji nie ma przy uczelniach, na których jest wykładana teologia niekatolicka. Tylko w przypadku Kościoła Katolickiego oddajemy władzę nad naszymi uniwersytetami księżom.
Konkordat to poddańczy stosunek naszego państwa wobec jednego Kościoła. To umowa, która ingeruje w naszą niezależność, nie dając nic w zamian.
Konkordat to także dyskryminacja innych, mniejszych Kościołów i związków wyznaniowych. Tylko w przypadku Kościoła Katolickiego stosunek naszego państwa regulowany jest poprzez umowę między dwoma państwami. Relacja naszego państwa do reszty związków wyznaniowych jest określana przez różne ustawy. A władzę nad ustawą mamy my! Gdybyśmy chcieli zmienić stosunek naszego kraju do innych związków wyznaniowych, to robimy poprzez zmianę ustawy dzięki procedurom demokratycznym. A uprawnienia Kościoła Katolickiego? Te możemy tylko zmienić obustronnie, jako że Konkordat to umowa między Polską a Watykanem.
Konkordat to zatem nie tylko poddańczy stosunek Polski wobec innego Kościoła i kraju, to także dyskryminacja względem innych związków wyznaniowych. Jak możemy zmienić tę patologiczną sytuację?
„W perspektywie krótkoterminowej uważamy za konieczne przywrócenie przestrzegania zapisów konkordatu oraz jego renegocjację w części, w której jego zapisy uległy dezaktualizacji z powodu upływu czasu oraz zmian społeczno-kulturowych, które zaszły w Polsce przez okres obowiązywania tej umowy” [1].
Docelowo nasz stosunek do Kościoła Katolickiego chcemy regulować za pomocą ustawy, dokładnie w taki sposób, w jaki określamy także relacje państwo-związek wyznaniowy w przypadku chociażby innych Kościołów. Kwestie międzynarodowe (np. ekstradycje, podwójne obywatelstwo) rozwiązalibyśmy za pomocą umowy między Polską a Watykanem. Do takiego rozwiązania potrzebna byłaby zmiana Konstytucji (a konkretnie art. 25 ust. 4: „stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem Katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy”), jednak jako partia Razem będziemy dążyć do zmiany tego artykułu, aby zagwarantować pełną równość wyznań religijnych (art. 25. ust. 1 Konstytucji), a także wyzwolić nasz kraj z poddańczego stosunku wobec Kościoła Katolickiego.
Tak dla świeckiego państwa!
Źródło
Opublikowano: 2021-02-28 16:05:48