Dziś premiera „Zmienić świat raz jeszcze. Jak wygrać walkę o klimat”! Z tej okaz

Tomasz Markiewka:


Dziś premiera „Zmienić świat raz jeszcze. Jak wygrać walkę o klimat”! Z tej okazji krótki fragment na zachętę:

Mary Annaïse Heglar, aktywistka ekologiczna, opowiada, że część znajomych traktuje ją jak kapłankę. Spowiadają się przed nią ze swoich konsumenckich wykroczeń, licząc po cichu na rozgrzeszenie. Wsiadłem do samolotu, moja wina, moja bardzo wielka wina, co mam zrobić w ramach pokuty? Heglar odpowiada, że potrzebujemy nie rozgrzeszenia, lecz pożegnania się z konsumenckim i indywidualistycznym punktem widzenia na klimat. Jak pisze:

„Przekonanie, że ten ogromny, egzystencjalny problem mógłby zostać rozwiązany, gdybyśmy tylko wszyscy poprawili nasze konsumpcyjne nawyki, jest nie tylko bzdurne, ale wręcz niebezpieczne. Sprowadza ekologizm do kwestii indywidualnego wyboru, postrzeganego w kategoriach grzechu lub cnoty, obciążając winą ludzi, którzy nie przestrzegają lub nie mogą przestrzegać tych zasad”.

Raz jeszcze: jeśli ktoś decyduje się zmienić swoje wybory konsumenckie, aby mniej szkodzić planecie, to podejmuje wspaniałą decyzję i takiej osobie należą się wyrazy szacunku. Ale próba dążenia do konsumenckiej doskonałości wystawia nas na cyniczne ataki – ze strony nas samych albo innych – bo zawsze da się powiedzieć, że robimy za mało lub nie tak jak trzeba. Cała ta moralna dyskusja o szczerości naszych intencji, o tym, czy nasze czyny nadążają za naszymi deklaracjami, odciąga zaś naszą uwagę od systemowych zaniedbań.

Trafnie wychwycił ten mechanizm Amitav Ghosh. Pisarz opisuje wywiad z pewnym aktywistą przeprowadzony w trakcie nowojorskich manifestacji klimatycznych we wrześniu 2014 roku. Dziennikarka zarzuciła działacza serią pytań o jego osobiste poświęcenie na rzecz walki z globalnym ociepleniem. Stawka tych pytań szybko stała się jasna: czy odpytywany aktywista jest szczery? Czy naprawdę robi wszystko, aby zapobiec katastrofie, czy jedynie uczestniczy w marszach klimatycznych, a potem korzysta z samochodu bądź chodzi do restauracji.

„Postawa aktywisty została szybko zredukowana do oburzającej niespójności – pisze Ghosh. – Ta polityczno-moralna mieszanka była tak paraliżująca, że nie potrafił się zmusić do stwierdzenia oczywistości: skala zmiany klimatu jest tak duża, że indywidualne wybory nie będą miały większego znaczenia, jeśli nie zostaną podjęte zbiorowe decyzje i wspólne działania. Szczerość nie ma nic do rzeczy, gdy trzeba racjonować wodę podczas suszy, jak we współczesnej Kalifornii: to nie są sprawy, które można pozostawić indywidualnemu sumieniu”.

W serialu „Orange is the New Black” znajduje się wyborna scena, która w parodystycznej formie podsumowuje tego rodzaju prywatyzację odpowiedzialności. Kiedy rządy w serialowym więzieniu obejmuje prywatna firma, wprowadza dodatkową możliwość zarobku dla osadzonych tam kobiet. Płaca jest nadal marna, ale i tak lepsza niż w przypadku innych więziennych prac, więc chętnych jest więcej niż dostępnych miejsc. Zostaje przeprowadzony specjalny test, aby rozstrzygnąć, które z więźniarek zasługują na nowe stanowisko. W pewnym momencie przedstawiciel firmy zdradza naczelnikowi, że to lipa, tak naprawdę więźniarki zostały wybrane do pracy losowo. Po co w takim razie ta szopka z testem – zastanawia się naczelnik – nie można było ogłosić, jak naprawdę będzie wyglądało przydzielanie miejsc? Chodzi o to, żeby więźniarki „nie miały pretensji do nas, że ich nie wybraliśmy, ale do siebie, że nie były wystarczająco dobre” – wyjaśnia przedstawiciel firmy. Chodzi o to, aby konsumenci nie zastanawiali się nad sposobem urządzenia naszych społeczeństw, ale mieli pretensje do siebie, że nie potrafią kontrolować dostatecznie swoich pragnień i nie bronią się wystarczająco dobrze przed ekościemą czy błędami poznawczymi.


Źródło
Opublikowano: 2021-03-10 14:09:12